Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pielęgnacyjne DIY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pielęgnacyjne DIY. Pokaż wszystkie posty


Wreszcie! Targi kosmetyczne Ekocuda powracają w wydaniu stacjonarnym! Ze względu na obostrzenia, organizatorzy ostatnio mieli ograniczone możliwości i jak zapewne pamiętacie - targi odbywały się w trybie on-line. Było to ratunkiem dla osób poszukujących pielęgnacji wykorzystującej dobro pochodzące z natury. Dobrze wspominam te wirtualne wydarzenia. Mogłam zaczerpnąć opinii ekspertów na wiele istotnych tematów, co rzucało nowe światło na wybór najlepszej opcji pielęgnacyjnej dla mojej skóry i włosów. Jednak nie ukrywam, że bezpośredni kontakt z wystawcami jest niezastąpiony... 



🌱

Dlatego moja radość sięgnęła zenitu, gdy dowiedziałam się, że już 11 września będę miała możliwość wybrać się osobiście do Centrum EXPO XXI, gdzie organizowane będą tegoroczne targi. Chcąc zapewnić odwiedzającym maksimum bezpieczeństwa, Ekocuda planowane są w zupełnie nowej, większej niż dotychczas przestrzeni. Był_ś już w tym topowym targowym miejscu na mapie Warszawy? Jeśli nie to koniecznie odwiedź je w dniach 11 i 12 września. 



Już nie mogę się doczekać... może nawet spotkamy się gdzieś pośród stoisk z naturalnymi kosmetykami? Pozytywnie wspominam sytuację, gdy na jednej z poprzednich edycji Ekocudów podeszła do mnie czytelniczka mojego bloga, do dzisiaj mamy kontakt. I podobnie jak wtedy, tym razem tez służę radą odnośnie moich ulubionych naturalnych produktów, więc nie krępuj się jeśli natkniemy się na siebie.



Nowa lokalizacja targów znajduje się przy ul. Ignacego Prądzyńskiego 12/14 - to zaledwie 10 minut drogi od Dworca Centralnego, na pograniczu Woli i Ochoty. Jeśli masz zamiar wybrać się samochodem to żaden problem, bo dla uczestników wydarzenia wygospodarowane zostanie aż 1500 miejsc parkingowych. Ja wybieram opcję komunikacji miejskiej i szczerze? Z końca Warszawy dotrę tam w pół godziny. Nie mogło być lepiej! 



Wstęp jak zawsze jest bezpłatny, więc możesz wstąpić nawet ze zwykłej ciekawości, choć nie gwarantuję, że szybko wyjdziesz z Ekocudów. Jeśli jesteś takim eco-freakiem jak ja, z pewnością pochłonie Cię testowanie nowości kosmetycznych i rozmowa z ludźmi, którzy znają się na rzeczy. Wystawcy naturalnych produktów chętnie podzielą się z Tobą swoją wiedzą i zadbają o niesamowitą atmosferę, jak zawsze! 




🌱


Po garstkę bieżących informacji zapraszam na stronę:

 www.ekocuda.com 


oraz na Social Media targów: 

https://www.instagram.com/ekocuda/ 

https://www.facebook.com/ekocudacom




To jak? Widzimy się na Ekocudach? 


Ciagle pada... już kolejny dzień. Tyle czasu czekałam na majówkę, a okazała się jakaś taka bez wyrazu. Kilka dni bez wyrazu i z nieskończonymi pokładami zmęczenia. Ostatnio kiedy jeden dzień jest całkiem znośny, kolejny okazuje się pochmurny, ciemny i mało wiosenny, przez co ten wyczekiwany klimat pryska. Otwierane zostają kolejne biznesy, dzięki czemu będzie można pójść gdzieś w te bardziej słoneczne dni, przyjemniejsze wobec egzystencji wystraszonych nowymi odmianami „kovida” ludźmi. Głowy sobie trochę zajmą, zajmę sobie też swoją. 


🌸


🌸


Zastanawiam się, jak będzie wyglądała nasza wiosna, gdy kolejny rok towarzyszy światu pandemia - plandemia według niektórych... 


...niestabilna sytuacja w kraju, tak samo jak niestabilna jest pogoda powodująca u wielu osób przesilenie wiosenne. Właśnie ze względu na dynamicznie zmieniającą się pogodę, skaczącą temperaturę na zewnątrz i wewnątrz budynków. 




Przesilenie wiosenne objawia się następującymi zmianami w samopoczuciu:

  • 💨zmęczenie,
  • 💨osłabienie siły fizycznej,
  • 💨bóle głowy,
  • 💨bóle mięśni,
  • 💨drażliwość,
  • 💨niepokój,
  • 💨kołatanie serca,
  • 💨problemy z koncentracją,
  • 💨smutek.



Przez zmienność pogody, często przegrzewamy się lub wychładzamy organizm. To sprzyja infekcjom dróg oddechowych i pogorszeniu odporności. Jak zatem radzić sobie z przesileniem wiosennym, gdy odporność jest nam obecnie tak bardzo potrzebna? 


Warto zadbać o prawidłową dietę i zwiększenie codziennej dawki ruchu. Na przekór temu, że opuszczają nas siły. Krótki fitness albo joga poprawią Twój oddech i pomogą porozciągać obolałe mięśnie. Lepsze dotlenienie i krążenie mogą wpłynąć także na zmniejszenie bólu głowy i uczucia drażliwości. 


Dieta powinna być bogata w witaminy i minerały. Magnez, potas, żelazo, cynk, kwasy omega 3 i mogą 6, witaminy C i D - to wszystko powinno znaleźć się w dziennej dawcę warzyw i owoców. Nie jest to tylko puste hasło, rośliny są doskonałym źródłem dobroczynnych składników.  



Sezon wiosenny obfituje w „liściaste witaminy”, które znajdziesz w majowych sałatkach, szczawie, natce pietruszki, botwinie, szparagach, szczypiorku. Mnóstwo dobroci znajdziemy też w korzeniach pietruszki, rzodkiewki, cebuli, czosnku, marchwi, selera, czy buraka. 


Owoce wiosenne to rabarbar, agrest, wczesne jabłka, truskawki... na bazarku znajdziemy też dużo owoców importowanych, które warto włączyć do diety. 



No dobrze, ale tak leje, że dla dobrego samopoczucia niektórych was będzie potrzebne coś jeszcze. Zaprzestanie rzucania tych podejrzliwych spojrzeń na ściany, na których może w tym okresie zbierać się wilgoć. 


Nie jest to tylko kwestia nieestetycznych zacieków na ścianach, ma to także odbicie na aspektach zdrowotnych. Wilgoć na ścianach równa się powietrzu wypełnionemu zawodnikami grzybów i pleśni. Po dostaniu się do płuc, mogą one powodować alergie, podrażnienia dróg oddechowych, a co gorsza - może przyczyniać się do powstawania astmy. 



W jaki sposób zadbać o pomieszczenia, które zostały narażone na zawilgocenie? Mury, których struktura została naruszona, zalana wodą lub zajęta wykwitami pleśni należy potraktować profesjonalnie. Specjalista musi dobrać metodę najbardziej optymalną do powierzonego mu pomieszczenia. Ale jakie w ogóle są opcje? Osuszanie ścian może odbywać się metodami nieinwazyjnymi (m.in. osuszanie kondensacyjne, absorpcyjne i mikrofalowe) lub inwazyjnymi (m.in. wykopowe izolacje pionowe). Dobór techniki za każdym razem odbywa się indywidualnie i jest zoptymalizowany według osobliwych potrzeb.


Puk, puk! Jest tu jakiś eco-freak? Już niebawem odbędzie się wiosenna edycja targów Ekocuda. Datę 24-25 kwietnia musi zapisać sobie każdy miłośnik naturalnych kosmetyków i zwolennik przyjaznej środowisku pielęgnacji. Nie trzeba ruszać się z domu, by poznać wszelkie nowości oferowane przez ponad 100 marek kosmetycznych. Wydarzenie będzie miało miejsce w sieci - wystarczy smartfon i dostęp do internetu. Czyż nie brzmi to wspaniale? 


🌱

Ekocuda odbywają się regularnie od 2016 roku. Wcześniej było to wielkie wydarzenie stacjonarne, jednak na chwilę obecną kosmetyczna uczta przeniosła się do świata wirtualnego. Niecierpliwie czekam aż wszystko wróci do normy, sytuacja pandemiczna w naszym kraju się unormuje, a spotkania w większym gronie znów będą codziennością. A uwierzcie, na Ekocudach zawsze gościły tłumy...


Pełną listę wystawców znajdziecie na witrynie www.ekocuda.com/targi-online i powiem wam w tajemnicy, że widnieje tam jedna z moich ulubionych marek. Mowa o BE THE SKY GIRL - pamiętacie moje recenzje kilku produktów, w których się zakochałam?


Ekocuda to nie tylko możliwość zapoznania się z dostępnymi na rynku kosmetykami naturalnymi wysokiej jakości... to także ogromna dawka wiedzy z zakresu dbania o siebie w sposób zgodny z naturą. Swoimi kompetencjami podzielą się z nami prawdziwi eko-eksperci! Harmonogram wirtualnych spotkań ze specami od urody znajdziecie na tej samej stronie internetowej, na której widnieje lista wystawców. Już nie mogę się doczekać, a wy?






Jeśli pracujesz przy komputerze, a po godzinach przeglądasz portale plotkarskie i media społecznościowe nadal wpatrując się w monitor komputera lub wyświetlacz smartfona, Twoje oczy mogą mieć spory problem. Zespół suchego oka występuje u co piątego dorosłego, a liczba osób dotkniętych tą niedogodnością stale rośnie... 



Osoby dotknięte zespołem suchego oka zmagają się z zaczerwienieniem, pieczeniem i uczuciem ciała obcego w oku, czy raczej wrażeniem, że mają w oczach piasek. Są to bardzo uciążliwe dolegliwości, zwłaszcza, gdy kolejnego dnia znów musimy usiąść przed służbowym komputerem albo wystawić nasze przesuszone oczy na czynniki zewnętrzne, do których zalicza się suche powietrze, wiatr, czy wszechobecna klimatyzacja. Problemem staje się także założenie soczewek kontaktowych i noszenie ich przez cały dzień... jak wytrwać, gdy oczy bezustannie pieką, swędzą i wyglądają niewyjściowo? 

Nieprawidłowe nawilżenie oczu wynika z niedoboru wydzieliny łzowej, może również być efektem nieprawidłowej struktury filmu łzowego. Zwykle radzimy sobie z tym problemem doraźnie, zakraplając oczy pierwszymi lepszymi kroplami i czekamy na efekty. Te jednak nie zawsze przychodzą, a stan oczu nie napawa entuzjazmem. 



________________

Jako osoba poświęcająca naprawdę dużo czasu na pracę przy laptopie oraz na wgapianie się w smartfona ponad normy przyzwoitości, znam zespół suchego oka od podszewki. Obecnie problem wzmaga się przez wiatrak chłodzący mnie codziennie i przynoszący ulgę podczas wysokich temperatur. Są dni, gdy moje oczy chętnie zrobiłyby sobie wakacje od tego trybu życia, a w zamian usadowiłyby się wygodnie u kogoś, kto nie będzie miał serca skazywać ich na takie katorgi. 



Odkryłam jednak coś, co daje ogromną nadzieję moim zmęczonym i wysuszonym do granic możliwości oczom. Pierwszym genialnym produktem jest samoczynnie rozgrzewająca się maseczka na oczy! Wynalazek, którym uraczyła nas marka Posiforlid, moim zdaniem ma o wiele więcej korzyści niż pisze sam producent. Maska przynosi nie tylko ukojenie dla oczu, ale także pomaga w zrelaksowaniu się, koi ból głowy i przygotowuje skórę w okolicy oczu na wieczorną pielęgnację - otwiera pory skórne, w które lepiej wchłonie się produkt pielęgnacyjny. 




Jak stosować maseczkę? Na dołączonej ulotce znajdziemy instrukcję wraz z ilustracjami, które pomogą odpowiednio podejść do tematu. Opiszę wam po krótce magię samoczynnego nagrzewania się produktu:

  • po zwilżeniu wodą dwóch wacików i umieszczeniu ich w przeznaczonych do tego otworach, zginamy delikatnie metalowe płytki dryfujące sobie swobodnie w pomarańczowej zawartości maseczki,
  • proces zginania płytki wywołuje falę dźwiękową, a wtedy dzieją się cuda...
  • pomarańczowa zawartość maseczki natychmiast się rozgrzewa i przyjmuje postać stałą. Od teraz nie jest płynna i plastyczna, więc ważne, by uformować sobie kształt maseczki przed zgięciem płytek,
  • tu już następuje ten wyczekiwany moment założenia maseczki na oczy. Możemy wyregulować długość tasiemki, ponieważ z tyłu znajduje się ściągacz pozwalający na dopasowanie maseczki do własnych potrzeb,
  • po upływie co najmniej pięciu minut można ściągnąć maseczkę i wygotować według zaleceń producenta. Po wygotowaniu zawartość maseczki znów będzie płynna i gotowa do ponownego zastosowania.


Maseczką Posiforlid możemy pomóc sobie także podczas zapalenia brzegów powiek i dysfunkcji gruczołów Meiboma w krawędzi powieki. Sprawdzi się nawet w walce z jęczmieniem, czy gradówką. Profilaktycznie możemy stosować ją w przypadku nawracającego uczucia suchych, zmęczonych i piekących oczu. Ciepło uwalniane przez maseczkę oddziałuje na zaschniętą na brzegach powiek wydzielinę - zmiękcza ją i upłynnia, dzięki czemu pozbywamy się tego, co niechciane. 


Jest to bardzo wydajny produkt. Do 90 użyć nie traci swoich właściwości, później działanie nieco słabnie, ale pomyślmy ile dobra przyniesie nam te 90 razy! Wieczorem relaks dla oczu i nas samych, zaś rano maseczka usunie z twarzy resztki snu i zniweluje poranne pieczenie oczu, gdy się nie wyśpimy.



________________

Kolejnym fenomenalnym produktem do pielęgnacji oczu są nawilżające krople do oczu Hylo Care zawierające wysokiej jakości kwas hialuronowy i dekspantenol. 



Zakraplanie oczu jest dla mnie czymś trudnym, powodującym lęk przed nieudolnym zaaplikowaniem sobie kropli... jeśli masz podobnie, Hylo Care będzie receptą na strach przed wpuszczaniem kropli. Opakowanie jest zrobione w bardzo specyficzny sposób, nazwano to techniką wentylową systemu COMOD® i przyznam, że pojedyncze krople dozowane są w niebywale precyzyjny sposób. Wielkość kropli i prędkość podawania za każdym razem jest taka sama, dzięki temu unikniemy niespodzianek. Nie skapną nam jednocześnie dwie krople, z których jedna wyląduje na pięknie umalowanych rzęsach tylko po to, by zepsuć efekt schludnie zrobionego makijażu. 


System COMOD® to gwarancja sterylności i bezpieczeństwa. Krople można śmiało stosować podczas noszenia soczewek kontaktowych, zwiększa to komfort noszenia ich przez cały dzień. Dodatkowym atutem jest brak fosforanów i konserwantów w składzie. Co do działania kropli - są rewelacyjne i przynoszą natychmiastową ulgę. Odnoszę wrażenie, że efekt nawilżenia utrzymuje się znacznie dłużej niż po użyciu produktów od konkurencji. Biorąc pod uwagę, że są tak wydajne - cieszę się, że można stosować je przez 6 miesięcy od pierwszego otwarcia.


Poza oczywistym efektem nawilżenia, pielęgnacji i ochrony naszych oczu, krople wspomagają regenerację rogówki i spojówki - może to właśnie dzięki temu wypadają tak dobrze w walce z podrażnieniami?


Mam dobrą wiadomość dla kobiet w ciąży i karmiących piersią, ponieważ nie muszą rezygnować z zakraplania oczu. Hylo Care codzienna pielęgnacja i nawilżenie oczu to produkt zupełnie bezpieczny również dla nich.



________________

Posiadacze bardziej wymagających oczu powinni dołączyć jeszcze jeden punkt do swojej  pielęgnacji. Tu pojawia się miejsce dla maści z dobroczynną witaminą A, która jest w stanie poprawić jakość filmu łzowego i doskonale chronić powierzchnię oka. Niweluje efekty podrażnienia oczu czynnikami zewnętrznymi, czy długim przesiadywaniem przy komputerze. Sprawdzi się także u osób, które nadwyrężają wzrok podczas nocnej jazdy samochodem - mamy sezon wypoczynkowy, więc pewnie trafi się nie jeden nocny kierowca, który musi dowieźć swoją wesołą gromadkę na wymarzone wakacje. 



Używając tego produktu zapobiegamy wysuszaniu oczu, wspomagamy ich regenerację i pozbywamy się porannego efektu sklejonych powiek. Wiecie co jeszcze urzekło mnie w tej maści? Witamina A działa przeciwstarzeniowo i może pomóc w walce ze zmarszczkami w okolicach oczu!


Maść marki Vita POS zawiera Palmitynian retinolu (czyli pożądaną przez nas witaminę A) 250 j.m./g, stałą i płynną parafinę, wosk, białą wazelinę. Sprawdza się idealnie w przypadku pieczenia, swędzenia, wysuszenia i zmęczenia oczu. Zniweluje zaczerwienienie powiek i uczucie piasku w oczach. Według mnie najlepiej stosować ją przed położeniem się do łóżka. Rano oczy będą wam wdzięczne za zastosowanie tej dobroczynnej witaminki i zyskacie świeże, wypoczęte spojrzenie. Jeśli jednak chcecie używać produktu także w trakcie dnia, nie ma problemu, bo ta maść nadaje się do stosowania "pod makijaż".


Jak dobrze, że istnieją produkty do pielęgnacji oczu, prawda? Polubiłam się z moimi nowymi przyjaciółmi, zwłaszcza z maseczką, która ma przy okazji szerokie zastosowanie beauty. 



No hej misie kolorowe! Zauważyłam, że ostatnio coraz popularniejszy staje się post o moim piercingu. Nie jest w nim jednak opisany mój najnowszy NOSTRIL. Zrobiłam go sama pokazując całość na moim Instagramie, może widzieliście? 

piercing


Był to czas pandemii, ciężko było dostać się do aptek, pod którymi ustawiały się całe kolejki ludzi, często byli to ludzie bez maseczek. Użyłam wobec tego igły jaką miałam w domu, igły totalnie nieprzystosowanej do piercingu, ale nie chciałam czekać...

Nie zrobiłam jednak tego techniką "przebijanie nosa z koleżanką za szkołą". Miałam przygotowane wszystko, co pozwoli zachować czystość miejsca pracy, środki do odkażania, jednorazowe rękawiczki etc.

W związku z tym, że nie chciałam chodzić z małym sztyftem, kupiłam od razu kółeczko, które zamontowałam sobie w nosie zaraz po przekłuciu. Efekt natychmiastowy - co tam sztyfty, już mi się znudziły, już kiedyś miałam!

Teraz opowiem wam jakie problemy miałam z zagojeniem tegoż piercingu, a trochę niedogodności niestety się pojawiło. Najważniejszą sprawą w tym wszystkim było zamontowanie kółeczka zamiast sztyftu. Kółeczko wybrałam takie, które wykonane jest z tytanu, materiału doskonałego dla mojej skóry i tkanek. No ale...


💀obejrzyj filmik💀to moje zmagania💀ból💀i płacz💀
 


Skóra goiła się z utrudnieniem jakie wynikło z obłego kształtu biżuterii, a ja dodatkowo grzebałam przy kolczyku palcami. Brudne paluchy naniosły bakterii do i tak trudnego środowiska gojącej się rany. Wiadomo, że kolczykiem trzeba ruszać, żeby nie zrósł się z tkanką, ale nie wolno przy nim grzebać, a ja robiłam to zawzięcie! Jakoś tak mimowolnie paluchy leciały pobawić się niewygojonym kolczykiem.

Dwa razy borykałam się z nadkażeniem przekłucia. Nie była to przyjemna sprawa, bo z rany sączyła się krew z limfą. Po nocy budziłam się ze strupkami, które trzeba było najpierw ostrożnie zmoczyć solą fizjologiczną, a później majsterkować patyczkami higienicznymi, żeby to ściągnąć ze skóry oraz biżuterii. 




W gojeniu pomógł mi Tribiotic znany pewnie wszystkim piercingolubom. Jest to maść lecznicza, która może być stosowana kilka dni, maksymalnie do tygodnia. Po użyciu widać było, że wszystko dochodzi do normy, byle tą maść nakładać czystym palcem. A jeszcze lepiej patyczkiem higienicznym!

Gdy kolczyk się wygoił i nacieszyłam się nim jakiś niedługi czas, poszłam na imprezę. Skłamię jeśli powiem, że wyszłam z niej w stanie trzeźwym, if you know what I mean. Jeśli macie wątpliwości, czy po alkoholu jesteście głupsi, to rozwiewam je - jesteście. I ja też byłam, także z imprezy wyszłam bez godności i bez kolczyka. 

Zgubiłam go gdzieś w trakcie tańca z deską sedesową. Mój śliczny zielony nostril, pasujący do koloru moich oczu ma teraz inne życie. Nie mam obecnie żadnej biżuterii w nosie, przekłucie oczywiście zarosło się w mgnieniu oka. Niebawem będę ponawiała przekłuwanie. Tym razem sprawię sobie profesjonalną igłę - będzie o niebo łatwiej przy zabiegu. Wy nie róbcie tego w domu. Bez odpowiedniej wiedzy możecie zrobić sobie krzywdę.

Pewnie znów wszystkie moje poczynania znajdą się na INSTAGRAMIE, więc zapraszam!


Jak dbacie o skórę twarzy w upalne dni? Problem mają teraz zwłaszcza osoby ze skórą przetłuszczającą się i problematyczną, którą przecież trzeba nawilżać mimo, że ma tendencje do błyszczenia i przyprawiania nam kompleksów. NIGDY NIE ZAPOMINAJ, ŻE SKÓRA PRZETŁUSZCZAJĄCA SIĘ I MIESZANA RÓWNIEŻ POTRZEBUJE NAWILŻENIA!

W obecnej "letniej" sytuacji odstawiłam kremy na dzień, a mój wybór padł na różane serum w płynie marki BE THE SKY GIRL. Można by było nałożyć krem po psiknięciu się tym specyfikiem, ale uważam, że serum nawet samodzielnie radzi sobie z optymalnym nawilżeniem. Skóra jest pielęgnowana, ale nie obciążana. Pory nie są zatkane, więc cyrkulacja tlenu pozwala oddychać naszej skórze. Nie blokując ujścia porów, zmniejszamy tendencję do nadmiernego wydzielania sebum... WODA RÓŻANA 💦 WODA LAWENDOWA 🍶 SOK ALOESOWY ☘️ WĄKROTKA AZJATYCKA 🐮 BAKTERIE KWASU MLEKOWEGO 🥥 EKSTRAKT Z KOKOSA 💧KWAS HIALURONOWY - te wszystkie składniki są ukryte w wygodnej buteleczce z rozpylaczem.


U mnie ten produkt działa niezwykle dobroczynnie. Używam go w ciągu dnia, a czasem i krem na noc zastępuję właśnie tym sprayowym serum. Podczas wyjść także sprawdza się perfekcyjnie, nie zmniejsza trwałości kolorówki i dyskretnie pielęgnuje skórę, gdy nosimy makijaż.

Co do trwałości makijażu w ciepłe dni, chyba każdej z nas bliskie jest wymykanie się ukradkiem do toalety, by przypudrować nosek. Ja staram się tego zbyt często nie robić, wolę raczej pozbyć się nadmiaru wyprodukowanego przez skórę sebum. Wystarczy przytrzymać chusteczkę lub papier toaletowy przez kilka sekund na powierzchni twarzy w miejscu, gdzie się błyszczy. Wtedy unikniemy poprawek makijażu, zwłaszcza, że nakładanie kosmetyku na przetłuszczoną, spoconą twarz to dramat dla porów skórnych. 

Muszę wam opowiedzieć pewną sytuację nawiązującą do poprawek makijażu i publicznych toalet! Jest cieplutko, ciało się poci, więc będąc na mieście, skorzystałam z dostępnej tam łazienki połączonej całkiem finezyjnie z kibelkiem. Pierwsze wrażenie, jakie wywarło na mnie to pomieszczenie było naprawdę pozytywne - względnie czysto, a stylowe ozdoby dodawały osobliwego uroku. Po krótkich oględzinach modnego oświetlenia znajdującego się tuż nad lusterkiem, poszłam wreszcie po skrawek papieru, żeby odświeżyć cerę. Wyszłam jednak stamtąd zupełnie bez niczego, choć papieru było pod dostatkiem... 


Wyobraźcie sobie, że nie było podajników do papieru toaletowego! Ja wiem, że we własnym domu nie jest to niezbędnik, ale w publicznej toalecie? Wyobraźmy sobie ile już przygód ma za sobą taki papier stojący luzem. Ile dłoni już go dotykało? Ile razy spadł komuś na posadzkę? Może nawet wpadł w coś mokrego…

Gdy już naprawdę muszę skorzystać z takiej zdewastowanej rolki, najpierw odrywam listki, które są najbardziej z wierzchu, wyrzucam je i dopiero wtedy jestem w stanie uszczknąć trochę papieru dla siebie. Nie jest to eko, nie jest zero waste ani nawet less waste. Niewątpliwie zostanę posądzona o marnotrawstwo i szkodzenie naszej planecie. Wiem, wiem o tym i ubolewam, jednak nie umiem przełamać się i użyć ewidentnie dotykalskiego skrawka papieru. Czy jestem w tym sama? Szczerze wątpię! Dlatego małym krokiem ku zrobieniu dobrze naszej planecie jest stosowanie podajników - pamiętajcie o tym wszyscy ci, którzy stoicie za wyposażeniem toalet publicznych. Weźcie również pod uwagę, ile rolki marnuje się, gdy choć część osób korzystających z waszej toalety robi tak jak ja... czyli wyrzuca dotykalskie fragmenty papieru, żeby wykorzystać dopiero kolejne listki. Marnowanie produktu jest równoznaczne z wyrzucaniem pieniędzy w błoto, a właściwie nie w błoto, lecz do muszli klozetowej. Dlatego wcale nie oszczędzacie jeśli nie kupicie podajnika, szach mat! 

źródło: www.berendsen.pl

Podajnik papieru toaletowego ratuje nas wszystkich przed bakteriami, planetę przed zaśmiecaniem i Ciebie przed niepotrzebnymi wydatkami. Tą mało poetycką, lecz jakże życiową puentą zakończę na dzisiaj, trzymaj się ciepło drogi czytelniku!

Zapewne wiesz, że człowiek składa się w 60 proc. z wody, ale czy wiesz, że woda to jednocześnie 85 proc. mózgu i 90 proc. krwi? Co zatem dzieje się z organizmem, gdy dostarczasz mu za mało wody ...albo gdy pijesz ją w niewłaściwy sposób?


Niewłaściwe picie wody brzmi jak absurd, ale wcale nim nie jest. Chodzi o to, by regularnie brać małe łyki, ponieważ wtedy woda jest najlepiej wchłaniana przez nasz organizm, a nawadnianie najbardziej efektywne. Możesz zadbać o to, żeby szklanka i dzbanek z wodą zawsze znajdowały się gdzieś pod ręką. Pracując przy biurku, oglądając Netflixa, czy czytając ulubione czasopismo, miej przy sobie szklankę wypełnioną tym dobroczynnym płynem. Zadbaj o to, by co jakiś czas brać łyczka wody, a po pewnym czasie wejdzie Ci to w nawyk. 

Łapczywe picie wody dużymi łykami nie jest dobre! To zjawisko możemy wytłumaczyć w bardzo łatwy sposób. Gdy pijesz zbyt szybko, organizm równie szybko chce pozbyć się nadmiaru zgromadzonego w nim płynu. Niestety etap usunięcia nadmiaru wody odbywa się ze szkodą dla nas i naszych tkanek, które jednak nie zostaną nawodnione. Co więcej, zostanie z nich wypłukany sód, magnez, potas i wapń!




______________

Blisko 3/4 społeczeństwa cierpi na chroniczne odwodnienie. Masz pojęcie ile osób nie wie, że ich upierdliwe objawy gorszego samopoczucia są spowodowane właśnie tym? Niedostatecznie nawodniony organizm może wpakować się w niezłe tarapaty! 




Co właściwie może się wydarzyć, gdy naszym tkankom brakuje wody? 

✔️ciągłe zmęczenie,
✔️niedotlenienie organizmu (woda jest nośnikiem tlenu),
✔️obniżone samopoczucie,
✔️bóle głowy,
✔️przesuszona skóra,
✔️utrata napięcia skóry,
✔️przedwczesne oznaki starzenia,
✔️niewydolność procesów oczyszczania organizmu z toksyn,
✔️zanieczyszczona skóra,
✔️problemy z metabolizmem,
✔️problemy z utratą wagi.


Chyba rozumiesz, jak ważne jest odpowiednie nawodnienie Twojego organizmu. Patrząc na ilość osób borykających się z chronicznym odwodnieniem, myślę, że powinna powstać głośna kampania społeczna, nawołująca do zadbania o siebie jednym z najprostszych sposobów - poprzez picie wody. Stanąłby tam wielki roll up z przyjemną dla oka grafiką i chwytliwym hasłem. Zainteresowani mogliby podejść i zaczerpnąć informacji o korzyściach, jakie niesie ze sobą zwykła woda. Wiecie oczywiście co to jest roll up? To chyba najpopularniejsze materiały reklamowe, które pojawiają się na akcjach promocyjnych, szczególnie tam, gdzie ze swoim stanowiskiem reklamowym trzeba zmieścić się na niedużej powierzchni. Idealnie sprawdza się też dla osób, które muszą przenosić swoje materiały reklamowe z miejsca na miejsce ...no wiecie, takie bannery jak choćby od Display Expo. 



______________

Jak widzieliście na załączonych zdjęciach, woda wcale nie musi być zupełnie przezroczystym, nudnym płynem, który pijesz z przymusu. Można zrobić z niej napój bogów dodając owoce, zioła, czy słodząc ją miodem. Wystrzegaj się wód smakowych, ponieważ znajdziesz w nich dużo cukru i chemicznych substancji, które niekorzystnie wpłyną na Twoje zdrowie.

Sama też przygotowałam sobie napój bogów, wlewając wodę do kieliszka na długiej nóżce, przeznaczanego przeważnie do wina. Dodałam sok z cytryny oraz limonki. Na koniec przyozdobiłam miksturę plasterkiem limonki i dopasowaną kolorystycznie słomką: 

 

BONUS: Wiesz, że możesz jeszcze podkręcić dobroczynne właściwości wody? Wystarczy, że podwyższysz jej pH. Dzięki temu zniwelujesz zakwaszenie organizmu! 

Dorzuć do 2 litrów wody jedną z tych pozycji:
✔️skórka z połowy cytryny,
✔️sok z połowy cytryny,
✔️łyżeczka nasion kminku,
✔️ziarenka z jednego strączka kardamonu,
✔️łyżeczka nasion kolendry.






Koronawirus całkiem zawładnął nie tyle organizmami i zdrowiem fizycznym naszych obywateli, ale nad psychiką z pewnością udało mu się przejąć kontrolę! Ludzie w popłochu wykupują ze sklepów produkty spożywcze, wczoraj nie miałam gdzie kupić mięsa, bo półki zostały wyzerowane przez tych panikarzy.

Niestety bardzo trudno dostać także preparaty do dezynfekcji rąk, a zarówno dłonie, jak i nasze telefony, czy klamki potrzebują odkażania! Panika związana z koronawirusem jest przeogromna i niestety wielu nie zachowuje zdrowego rozsądku. Zdaje się, że ludzie nie myślą o następstwach tego, że sami kupią stosik mydeł i żeli do dezynfekcji, których nie zdołają zużyć przez najbliższe pół roku i tym samym dla innych nie zostaje nic. Przeciwdziałając zakażeniom, musimy mieć na uwadze, że sąsiad też powinien mieć dostęp do środków czystości, bo inaczej może zachorować i w konsekwencji zarazić nas samych. 



Ale misiu kolorowy, wiesz, że nie musisz się martwić pustymi półkami z preparatami do dezynfekcji? Prostym sposobem możesz samodzielnie zrobić taki preparat w domu, a ja postanowiłam napisać Ci instrukcję, jak to zrobić. Koronawirus ginie w stężeniu alkoholu od 62% do 71%. Zrobimy zatem preparat o stężeniu około 68% alkoholu i nie kombinujcie z większymi stężeniami, bo wtedy za szybko odparuje wam to z rąk, czy z przedmiotów, które będziecie chcieli odkazić. 




Potrzebujesz:
  • spirytus rektyfikowany, czyli zwykły spiryt spożywczy,
  • żel aloesowy lub wodę.


Przygotuj sobie łyżkę stołową, małą łyżeczkę, szklankę i buteleczkę, do której wlejesz powstały produkt dezynfekcyjny. Wszystkie te rzeczy wyparz w świeżo zagotowanej wodzie i wtedy możesz przystąpić do działania. 


Łyżka stołowa ma pojemność 15 ml, a mała łyżeczka mieści 5 ml. Nie mając pipety laboratoryjnej, dobrze znać inne możliwości na odmierzenie docelowych objętości składników naszego preparatu dezynfekcyjnego, a sztućce zdają się być czymś, co ma każdy z nas w domu.


Ja znalazłam małą szklaną buteleczkę po serum do twarzy, więc adekwatnie do jej pojemności przygotowałam 70 ml preparatu dezynfekcyjnego, zaś wy możecie zrobić obliczenia na większą ilość. Mogę wam w tym pomóc misie kolorowe, piszcie w razie potrzeby. 



Na 70 ml potrzebowałam:
  • 50 ml spirytusu, czyli 3 łyżki stołowe oraz 1 małą łyżeczkę,
  • 20 ml żelu aloesowego, czyli 1 łyżkę stołową oraz 1 małą łyżeczkę. 


To wszystko wlewam do szklanki i mieszam do uzyskania jednolitej konsystencji. Tak jak pisałam, żel aloesowy można zastąpić wodą, jednak wtedy preparat będzie bardziej wysuszający - nie będzie posiadał składnika nawilżającego. Po wymieszaniu składników, przelałam wszystko do pustej i wyparzonej buteleczki po serum. 




_______________
Moi kochani, gdy opublikowałam ten przepis, apelowaliście do mnie w wiadomościach prywatnych na Instagramie, że na sklepowych półkach brakuje żeli aloesowych. 

Zdaję sobie sprawę, że w obliczu paniki ludzie wykupują ze sklepów wszystko, co tylko może im się w jakiś sposób przydać, ale mam dla was propozycję zajrzenia na stronę FOREVER 4 YOU. Znajdziecie tam fenomenalne żele aloesowe marki Forever Living, których na całe szczęście nie brakuje!

Psst... nie tylko żele mają w swoim asortymencie. Znajdziecie też wiele innych aloesowych produktów, które tworzy lider w tej branży! Forever Living już od przeszło czterdziestu lat zajmuje się wytwarzaniem produktów z aloesu, rosnącego wyłącznie na naturalnych plantacjach. Oferta marki jest o tyle szeroka, że zawiera także napoje aloesowe, bogate w składniki odżywcze suplementy diety, olejki eteryczne oraz produkty pszczele. 

Dowiedziałam się, że farmerzy tej marki zbierają  aloes  ręcznie i obrabiają z najwyższą starannością.  Delikatnie oddziela się miąższ i stabilizuje się go podczas opatentowanego procesu, by móc jak najwięcej skorzystać na jego dobroczynnych właściwościach. Co również jest niebywale istotne - liście aloesu przetwarzane są w ciągu zaledwie kilku godzin od zbiorów. Zatem w produktach mamy świeżutki miąższ pochodzący z aloe vera. 

Suche szampony są wybawieniem w dni, gdy wstaniemy za późno i nie wystarczy czasu na umycie włosów. U posiadaczek długich włosów, może być też produktem niezbędnym do odbicia pasm u nasady bez problematycznego modelowania włosów na okrągłej szczotce - co swoją drogą kojarzy mi się troszkę z... drag queen. Nie wiem jak inne właścicielki długich kosmyków, ale ja nie znoszę układać swojej fryzury na szczotkę. Kłaki wszędzie się wtedy plączą, jak język po kilku głębszych.

Dlatego w ruch idzie suchy szampon i dzięki niemu fryzura zyskuje na objętości. Jednak odwiecznym problemem dla moich ciemnych włosów były białe kropki, osiadające na głowie po użyciu tego typu produktu.


Próbowałam już nawet suchego szamponu dla brunetek, ale był to kosmetyk barwiący na brązowo! Po użytku można było znaleźć na skórze głowy syf. W dodatku trzeba było uważać, żeby nie dotykać włosów dłonią ani niczym innym, bo zaraz wszystko by było ufajdane...

Więcej razy takiego kosmetyku nie kupiłam i pogodziłam się z tym, że jeśli chcę używać suchych szamponów, to jestem wręcz skazana na biały nalot, który czasem jestem w stanie całkiem obsypać z włosów, ale czasem zwyczajnie nie da się tego zrobić.



_________________________

Ostatnio, gdy byłam w Hebe, trafiłam na promocję COLAB Dry Shampoo, a że promki bardzo lubię - to kupiłam dwie sztuki!

Wybrałam zapachy fruity i candy. Ten pierwszy pachnie jeszcze jako tako, ale drugi - nie bardzo mi się podoba. Faktycznie przypomina te zwykłe, tanie lizaki, które widnieją na opakowaniu sprayu, ale dodatkowo czuć woń chemii, a to nie przypadło mi do gustu.

Na szczęście do wyboru jest jeszcze wiele innych wersji zapachowych, które z pewnością wypróbuję. I to wypróbuję z ogromnym entuzjazmem, nawet jak będę miała trafiać na kolejne śmierdziuchy. No dobra, nie są takie straszne, ale jak masz włosy do pasa, to czujesz ich zapach nader często i jeśli jest to woń nie do końca przypadająca do Twojego gustu, to ten tego... nie da się być w pełni zadowoloną babką z niepasującym do Ciebie zapachem towarzyszącym Ci niemal całą dobę. 


Jednak fenomenem tych produktów jest według mnie fakt, że COLAB nie zostawia białych śladów na włosach! W jaki sposób oni to zrobili, że uzyskali coś, czego nie udało się osiągnąć żadnej testowanej przeze mnie marce suchych szamponów? Nie mam pojęcia, ale jestem pod wrażeniem.


Możliwe, że blondynki nie uznają tego za niesamowite odkrycie, bo na ich jasnych włosach nie pokazuje się aż tak widoczny nalot, jednak brunetki używające suchych szamponów powinny docenić to, co producent nam oferuje.


Czy suchy szampon dorównuje innym pod względem odświeżania włosów? Tak, nie widzę różnicy, tym bardziej, że w razie potrzeby można użyć go nieco więcej bez obaw, że łeb będzie siwy jak u Wiedźmina.