Moja cera jest mi wdzięczna za ten idealny na lato kosmetyk | BE THE SKY GIRL


Jak dbacie o skórę twarzy w upalne dni? Problem mają teraz zwłaszcza osoby ze skórą przetłuszczającą się i problematyczną, którą przecież trzeba nawilżać mimo, że ma tendencje do błyszczenia i przyprawiania nam kompleksów. NIGDY NIE ZAPOMINAJ, ŻE SKÓRA PRZETŁUSZCZAJĄCA SIĘ I MIESZANA RÓWNIEŻ POTRZEBUJE NAWILŻENIA!

W obecnej "letniej" sytuacji odstawiłam kremy na dzień, a mój wybór padł na różane serum w płynie marki BE THE SKY GIRL. Można by było nałożyć krem po psiknięciu się tym specyfikiem, ale uważam, że serum nawet samodzielnie radzi sobie z optymalnym nawilżeniem. Skóra jest pielęgnowana, ale nie obciążana. Pory nie są zatkane, więc cyrkulacja tlenu pozwala oddychać naszej skórze. Nie blokując ujścia porów, zmniejszamy tendencję do nadmiernego wydzielania sebum... WODA RÓŻANA 💦 WODA LAWENDOWA 🍶 SOK ALOESOWY ☘️ WĄKROTKA AZJATYCKA 🐮 BAKTERIE KWASU MLEKOWEGO 🥥 EKSTRAKT Z KOKOSA 💧KWAS HIALURONOWY - te wszystkie składniki są ukryte w wygodnej buteleczce z rozpylaczem.


U mnie ten produkt działa niezwykle dobroczynnie. Używam go w ciągu dnia, a czasem i krem na noc zastępuję właśnie tym sprayowym serum. Podczas wyjść także sprawdza się perfekcyjnie, nie zmniejsza trwałości kolorówki i dyskretnie pielęgnuje skórę, gdy nosimy makijaż.

Co do trwałości makijażu w ciepłe dni, chyba każdej z nas bliskie jest wymykanie się ukradkiem do toalety, by przypudrować nosek. Ja staram się tego zbyt często nie robić, wolę raczej pozbyć się nadmiaru wyprodukowanego przez skórę sebum. Wystarczy przytrzymać chusteczkę lub papier toaletowy przez kilka sekund na powierzchni twarzy w miejscu, gdzie się błyszczy. Wtedy unikniemy poprawek makijażu, zwłaszcza, że nakładanie kosmetyku na przetłuszczoną, spoconą twarz to dramat dla porów skórnych. 

Muszę wam opowiedzieć pewną sytuację nawiązującą do poprawek makijażu i publicznych toalet! Jest cieplutko, ciało się poci, więc będąc na mieście, skorzystałam z dostępnej tam łazienki połączonej całkiem finezyjnie z kibelkiem. Pierwsze wrażenie, jakie wywarło na mnie to pomieszczenie było naprawdę pozytywne - względnie czysto, a stylowe ozdoby dodawały osobliwego uroku. Po krótkich oględzinach modnego oświetlenia znajdującego się tuż nad lusterkiem, poszłam wreszcie po skrawek papieru, żeby odświeżyć cerę. Wyszłam jednak stamtąd zupełnie bez niczego, choć papieru było pod dostatkiem... 


Wyobraźcie sobie, że nie było podajników do papieru toaletowego! Ja wiem, że we własnym domu nie jest to niezbędnik, ale w publicznej toalecie? Wyobraźmy sobie ile już przygód ma za sobą taki papier stojący luzem. Ile dłoni już go dotykało? Ile razy spadł komuś na posadzkę? Może nawet wpadł w coś mokrego…

Gdy już naprawdę muszę skorzystać z takiej zdewastowanej rolki, najpierw odrywam listki, które są najbardziej z wierzchu, wyrzucam je i dopiero wtedy jestem w stanie uszczknąć trochę papieru dla siebie. Nie jest to eko, nie jest zero waste ani nawet less waste. Niewątpliwie zostanę posądzona o marnotrawstwo i szkodzenie naszej planecie. Wiem, wiem o tym i ubolewam, jednak nie umiem przełamać się i użyć ewidentnie dotykalskiego skrawka papieru. Czy jestem w tym sama? Szczerze wątpię! Dlatego małym krokiem ku zrobieniu dobrze naszej planecie jest stosowanie podajników - pamiętajcie o tym wszyscy ci, którzy stoicie za wyposażeniem toalet publicznych. Weźcie również pod uwagę, ile rolki marnuje się, gdy choć część osób korzystających z waszej toalety robi tak jak ja... czyli wyrzuca dotykalskie fragmenty papieru, żeby wykorzystać dopiero kolejne listki. Marnowanie produktu jest równoznaczne z wyrzucaniem pieniędzy w błoto, a właściwie nie w błoto, lecz do muszli klozetowej. Dlatego wcale nie oszczędzacie jeśli nie kupicie podajnika, szach mat! 

źródło: www.berendsen.pl

Podajnik papieru toaletowego ratuje nas wszystkich przed bakteriami, planetę przed zaśmiecaniem i Ciebie przed niepotrzebnymi wydatkami. Tą mało poetycką, lecz jakże życiową puentą zakończę na dzisiaj, trzymaj się ciepło drogi czytelniku!