Utrwalenie makijażu z LILY LOLO, co za skład!


Założenie, że makijaż może egzystować w zgodzie z naturą to jedno z moich ulubionych haseł, które widnieją w opisie marki Lily Lolo. Jest to podparte faktem, że kosmetyki tej marki są wolne od parabenów, syntetycznych barwników i substancji zapachowych. Założycielka Lily Lolo zapewnia, że podczas wytwarzania produktów nie są wykorzystywane szkodliwe i zupełnie niepotrzebne sztuczne składniki. Nie często spotyka się takie nastawienie ze strony firm kosmetycznych. A to właśnie dzięki stosowaniu wysokiej jakości składników, możemy mieć pewność, że na naszą skórę nie trafia byle co.


A jak jest z Naturalną Mgiełką Utrwalającą Makijaż Makeup Mist? Przyjrzyjmy się jej składowi, żeby podeprzeć te ładne słowa dokładną analizą.

AQUA - tu wiadomo, nic nie trzeba wyjaśniać.
GLYCERIN - hydrofilowa substancja nawilżająca, charakteryzująca się zdolnością przenikania przez warstwę rogową naskórka, pełni rolę promotora przenikania, w wolnym rozumieniu ułatwia transport innych substancji w głąb skóry.
PANTHENOL - prowitamina B5, znów mamy hydrofilową substancję nawilżającą. Ma działanie przeciwzapalne, przyspiesza także procesy regeneracji naskórka i wygładza skórę. 
POTASSIUM SORBATE i SODIUM BENZOATE - to akurat są substancje konserwujące, dzięki którym w naszym kosmetyku nie rozwijają się mikroorganizmy. Mają też za zadanie chronić kosmetyk przed wtórnym zakażeniem niechcianymi mikroorganizmami, które czasem zostają wprowadzone do opakowania przy codziennym użytkowaniu produktu.
ALOE BARBADENSIS (ALOE VERA) LEAF JUICE POWDER - proszek z liści aloesu, który nawilża, odżywia, działa antyseptycznie, przeciwzapalnie. Dodatkowo możemy zauważyć regulację pracy gruczołów łojowych, dzięki czemu pomaga zmatowić skórę. Wykazuje też działanie zwężające pory, łagodzące podrażnienia, jest także antyoksydantem. Ten składnik w mgiełce bardzo mnie ucieszył, bo uwielbiam aloesową pielęgnację!
CITRUS PARADISI (GRAPEFRUIT) SEED EXTRACT - ekstrakt z pestek grapefruita, mowa o gatunku importowanym z Azji, który był przedmiotem badań naukowych i ma korzystną opinię. Dzięki zawartości polifenoli i antyoksydantów, działa bardzo korzystnie na tłustą cerę, co ubóstwiam w tym kosmetyku. Tonizuje, odświeża i wycisza skórę. Zawiera witaminę C, więc wzmacnia naczynka krwionośne.
CITRIC ACID - kwas cytrynowy, należy do alfahydroksykwasów (AHA) i wykazuje działanie keratolityczne, inaczej mówiąc działanie złuszczające. Zawdzięczamy mu właściwości rozjaśniające przebarwienia.
LYCIUM CHINENSE (GOJI BERRY) FRUIT EXTRACT - ekstrakt z owoców jagód goji, ma właściwości kojące, łagodzące i odżywcze. Wykazuje również działanie anti-aging, pobudza syntezę kolagenu, poprawia elastyczność i sprężystość skóry. Przyspiesza procesy naprawcze naskórka i odnowę komórkową.
PUNICA GRANATUM (POMEGRANATE) FRUIT EXTRACT - ekstrakt z owoców granatu, chroni przed działaniem wolnych rodników, które przyczyniają się do szybszego starzenia skóry. Wzmacnia ściany komórek skóry, a także nawilża ją, odżywia i rewitalizuje. Ponadto łagodzi podrażnienia, działa przeciwzapalnie i przeciwobrzękowo. 
CAMELLIA SINENSIS (GREEN TEA) LEAF EXTRACT - wyciąg z zielonej herbaty, który uraczy nas działaniem przeciwtrądzikowym. Hamuje rozwój stanów zapalnych, które są częste u osób ze zmianami trądzikowymi, normalizuje również pracę gruczołów łojowych. Zapobiega powstawaniu zaskórników i zmarszczek. Więc sprawdzi się i dla młodszych i dla starszych! Regeneruje, nawilża i chroni skórę, co więcej, wykazuje też działanie odświeżające i chłodzące.



I jak? Moim zdaniem bomba! Bomba odżywcza, nawilżająca, działająca przeciwstarzeniowo i nie tylko. 


Początkowo byłam nieco sceptyczna, bo mgiełka jest aplikowana na pełen makijaż, więc jak te wszystkie składniki mają mieć szansę zadziałać na moją skórę? Przede wszystkim, jeśli stosujemy Makeup Mist na kosmetyki kolorowe od Lily Lolo to miejmy na uwadze, że makijaż wykonany nimi oddycha! To zapewnia nam również wnikanie substancji odżywczych z mgiełki wgłąb skóry. 


Czy zauważyłam dobroczynne działanie kosmetyku? Tak, pod względem pielęgnacyjnym sprawdziła się u mnie idealnie. Testowałam ją też na "gołą" skórę, żeby sprawdzić ile dobrego wniesie solo. Zauważalne jest nawilżenie, odświeżenie skóry i zmniejszenie działania mojego odwiecznego wroga, czyli gruczołów łojowych. Cera wygląda na zadowoloną. Jest mięciutka w dotyku, odżywiona i zdrowsza zarówno oceniając wzrokiem, jak i dotykiem. Gdy pojawia się podrażnienie, wtedy mgiełka zmniejsza dyskomfort. Wszystkie te wspaniałości miały miejsce podczas testów "na golasa", czyli po bezpośrednim zaaplikowaniu mgiełki na skórę. W stosowaniu na makijaż Makeup Mist wypada tak samo dobrze, a dodatkowo niweluje pudrowy wygląd twarzy. Nadaje wtedy piękny, naturalny look i radzi sobie nawet przy zbyt mocnym przypruszeniu pudrem. 

Aplikacja jest bardzo łatwa i przyjemna. Mamy atomizer, który pozwala na komfortowe rozpylenie kosmetyku. Tak nawiasem mówiąc, buteleczka wygląda obłędnie. Design jest minimalistyczny, a ja takie produkty uwielbiam. Idealnie trafia w mój gust estetyczny. 


A jeszcze zahaczmy o kwestię utrwalenia makijażu i czy mgiełka faktycznie przedłuża jego trwałość. Z pewnością tak, zarówno przy testach na makijaż mineralny, jak i przy użyciu na zwykły make-up wykonany drogeryjnymi kosmetykami. Zastosowanie mgiełki Lily Lolo pozwala opóźnić proces przetłuszczania się skóry, a kosmetyki są mniej podatne na wycieranie.