Kolejne testy kosmetyków o absurdalnie niskich cenach!



Analizę zaczniemy od totalnego hitu kosmetycznego - HIGHLIGHTERA STROBE&GLOW w kolorze 01 UNICORN od REVERS COSMETICS. 

Spodziewałam się lekko holograficznego efektu, ale prawdę mówiąc, nie spotkałam jeszcze kosmetyku do twarzy, który byłby prawdziwym holo. Rozświetlacz z Revers też nim nie jest, ale i tak zrobił na mnie wrażenie.



Jest to rozświetlacz, który łatwo się transferuje, ale nie zagraża makijażowi. Mianowicie nie da się nim zrobić krzywdy i przesadzić z jego ilością. Pozostawia efekt rozświetlonej skóry, nanosi na nią drobne, optymalnie zmielone drobinki brokatu w różowym kolorze. Przy nałożeniu większej ilości produktu, możemy stworzyć efekt subtelnej tafli. Świetnie wygląda zarówno samodzielnie, jak i w połączeniu z rozświetlaczem, który nie zawiera drobinek (u mnie jest to fenomenalny rozświetlacz z Lily Lolo). Takie połączenie pozwala maksymalnie podkreślić kości policzkowe i konturować twarz wedle naszych potrzeb.





___________
Przetestowałam też BAMBOO DERMAFIXER, puder bambusowy od REVERS COSMETICS. 

Jest to mój pierwszy puder bambusowy (przeważnie wybieram ryżowe). Moja przetłuszczająca się cera bardzo pozytywnie przyjęła tą nowinkę i zareagowała fajnym zmatowieniem, które utrzymywało się prawie cały dzień.



Puszek schowany w opakowaniu jest mięciutki i przyjemnie się z niego korzysta. Bamboo Dermafixer od Revers jest drobniutko zmielony, meega drobniutko. Dzięki temu zmniejsza widoczność porów, wygładza powierzchnię skóry i pozostawia ją pięknie matową. 



Kolor pudru jest biały, może nawet lekko szarawy? Na szczęście nie zmienia odcienia podkładu, stapia się z jego kolorem i jest totalnym ninja.

Te wystające białe zębatki przy opakowaniu nie są tu przypadkiem. Nie są też tylko po to, aby zdobić słoiczek z pudrem i nadawać efekt koronki. Jest to dobrze przemyślany mechanizm. Po przekręceniu sprawia, że cała górna nakładka przemieszcza się i zamykają się dziurki, którymi wysypujemy puder. To daje nam pewność, że nie rozsypiemy produktu w podróży, czy podczas noszenia kosmetyku w torebce.





___________
Postanowiłam też sprawdzić kolejny kolor korektora, który pojawił się już u mnie na blogu, w tym poście:


Tamten kolorek sprawdzał się fajnie pod oczy, ale pomyślałam, że do zamaskowania ewentualnych niedoskonałości mogłabym mieć pod ręką nieco ciemniejszy odcień.



Całokształt korektora nie różni się od poprzedniej wersji kolorystycznej, którą macie opisaną w podlinkowanym poście - precyzyjny aplikator, bardzo dobra trwałość. Natomiast co mogę powiedzieć o kolorze 102? Faktycznie jest nieco ciemniejszy, dlatego idealnie sprawdzi się u mnie do zakrywania niedoskonałości, które czasem przy okresie potrafią pojawić się na mojej twarzy. A wy używacie tego samego korektora pod oczy i do maskowania "niespodzianek"?




🐇🐇🐇🐇🐇