Pamiętacie jak pisałam wam o samodzielnym hodowaniu warzyw i owoców? Wtedy podawałam chłód i jesienne warunki atmosferyczne jako przeszkodę w utrzymaniu roślin w dobrym stanie. Jesień rozszalała się na dobre. Ciągle pada, wieczory są naprawdę zimne, a otwarte na noc okno potrafi płatać figle. Tobie pewnie tez już niejednokrotnie zrobiło żart w postaci wpuszczenia do sypialni powietrza na tyle chłodnego, że gęsia skóra atakowała każdy skrawek ciała, który wystawał poza kołdrę...
No dobrze, ale co z tymi warzywami? I owocami? Trochę się myliłam co do tego, że wraz z nadejściem jesieni będzie deficyt cudów natury. Zapomniałam chyba o całej tej jesiennej aurze, która może trwa dość krótko, ale jest niesłychanie klimatyczna! Rok temu byłam na niezapomnianym tripie do Torunia i napisałam dla was tekst o JESIENI WŚRÓD PIERNIKÓW I ZGNIŁYCH LIŚCI.
Jak mogłam zapomnieć, że znienawidzone przez znaczną część społeczeństwa miesiące niosą za sobą nie tylko kokietujący mnie zapach zgniłych liści i wzmożoną chęć na korzenne przekąski (spożywane z celebracją przy zapachowych świecach). Jesień to także rześkie powietrze, bakłażany, cukinie, gruszki, orzechy, kiście winogron i stosy przeróżnych odmian dyni. Tak... to wszystko sprawia, że jesień staje się dla mnie najbardziej emocjogenną porą roku!
❤❤❤❤❤❤❤
Winogrona - małe, ale niestety kaloryczne łobuzy. Dla osób uważających na kaloryczność posiłków, pokusą może być tutaj smak oraz zawartość witamin, czy mikroelementów. Winogrona mają w sobie spore pokłady witamin C i A, witamin z grupy B, potasu, fosforu, magnezu, wapnia, cynku, żelaza i miedzi. W nich, podobnie jak w gruszce, znajdziemy jod!
Pamiętajcie, że zawarte w winogronach witaminy C i A oraz flawonoidy to doskonałe przeciwutleniacze, które pomagają w walce z wolnymi rodnikami.
Winogrona mają jeszcze jedną świetną cechę - są zasadotwórcze, co pomaga w usunięciu nadmiaru kwasów z naszego organizmu. O zakwaszeniu organizmu też musimy sobie pogadać któregoś dnia, c'nie?
Orzechy to pożyteczna bomba z nienasyconymi kwasami tłuszczowymi, błonnikiem, białkiem, witaminami z grupy B, witaminą E, magnezem, kwasem foliowym, fosforanem, żelazem, wapniem i wieloma innymi mikroelementami. Ma to dobry wpływ na układ nerwowy i pracę mózgu. Wspomaga układ krążenia, a co więcej zmniejsza ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 oraz niektórych nowotworów.
I na koniec królowa wśród jesiennych darów natury - dynia! Nie dość, że zjawiskowo wygląda użyta jako ozdoba wnętrza, to jeszcze zdaje test na wartościowy posiłek. Dobrze sprawdza się w obniżaniu poziomu cukru we krwi, hamuje procesy oksydacyjne, przeciwdziała nadciśnieniu i chorobom serca. Beta-karoten skryty w dyni jest naprawdę niezłym przeciwutleniaczem.
Zwracam honor jesieni... jeszcze nie koniec sezonu na pyszne i jednocześnie zdrowe rośliny! Plony nie kończą się wraz z odejściem lata, a niebawem opowiem wam jak przyrządzałam dynię makaronową - dla mnie totalny hit, który odkryłam będąc niedawno we włoskiej restauracji.
Ci, którzy zdecydowali się na coś w stylu tunelu foliowego, o którym gadaliśmy sobie ostatnio, potrzebują zapewne optymalnego sposobu na nawadnianie ziemi. Doceniam ludzi uprawiających warzywa i owoce na własny użytek. Może kiedyś sama zdecyduję się na podobny krok, bo jednak własne plony to najbardziej świadomy sposób żywienia siebie i swoich najbliższych. Można mieć pewność, że jedzenie nie jest naszprycowane pestycydami i innymi niekorzystnymi dla nas chemikaliami. Co do nawadniania gleby w tunelach, najlepszym wyjściem jest wąż do wody. Nie wyobrażam sobie podlewania tunelu konewką, zwłaszcza jak jego powierzchnia jest duża. Odpowiednio dobrany wąż ułatwi i przyspieszy cały proces podlewania. Istnieją znane wszystkim węże gumowe, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa, kiedy to laliśmy się wzajemnie wodą z węża dla żartu. Poza tą klasyką, którą zna chyba każdy, są na rynku także węże z zupełnie innych tworzyw, więc każdy może wybrać to, co uważa za najbardziej optymalne dla swoich potrzeb.
Też tak uwielbiasz dynię i klimat jesieni? Ja jestem totalną jesieniarą...