Pierwszy raz użyłam Biovaxa już kilka lat temu, była to maska do włosów. Tamten kosmetyk bardzo mi przypasował, właściwie była to moja ulubiona alternatywa w kwestii pielęgnacji włosów. Zachwyt tą marką trwał długo. Aż do momentu zakupu pierwszego bublowatego kosmetyku od Biovaxa, ciężko było mi uwierzyć jak bardzo zła była formuła i działanie tego srogiego bubla. Od tamtej pory, kupując cokolwiek tejże marki, trafiam na jakieś nieudane produkty. Dało się to zauważyć w moich recenzjach. A jak było tym razem?
Kupiłam sobie zestaw z japońską wiśnią i mlekiem migdałowym - regenerujący szampon, a także regenerującą maskę do włosów suchych i zniszczonych. Zachwycona zapachem tych dwóch kosmetyków, rozpoczęłam testy.
REGENERUJĄCY SZAMPON MICELARNY, włosy suche i zniszczone
Na opakowaniu widnieje informacja, że 86% składników jest pochodzenia naturalnego. Szampon nie zawiera silikonów, parabenów, parafiny. Nie znajdziemy w nim także tego czego nienawidzę, mowa o SLS i SLES. Aktywnymi składnikami naturalnymi są WIŚNIA JAPOŃSKA i MLEKO MIGDAŁOWE. Opiszmy sobie po krótce działanie tych komponentów:
-WIŚNIA JAPOŃSKA powinna zapewnić nam nawilżenie pasm, a także zregenerować je i zmiękczyć. Dzięki dostarczeniu włosom witamin, sprawia że są one gładkie i lśniące bez efektu obciążenia.
-MLEKO MIGDAŁOWE zawiera proteiny, które działają ochronnie i minimalizują uszkodzenia włosów spowodowane czynnikami zewnętrznymi. Kondycjonują kosmyki, poprawiają ich elastyczność i redukują ryzyko łamania.
Czy składniki aktywne spełniły swoje zadanie? Mam pewne zastrzeżenia.
Samo użytkowanie produktu to przyjemność, bo zapach pobudza zmysły. Konsystencja tego szamponu jest jedną z lepszych jakie spotkałam. Idealnie się pieni i dokładnie domywa włosy i skórę głowy, a zapach pozostaje na pasmach jeszcze jakiś czas po kąpieli. Jednakże co z pielęgnacją? Jest znikoma, nie zauważyłam nawilżenia, poprawy kondycji czy lepszej elastyczności.
Można powiedzieć, że jedyne za co mogę pochwalić szampon od Biovaxa to przyjemność użytkowania. Szkoda tylko, że pod koniec opakowania i na to nie można było liczyć. Zapach zaczął być nieco drażniący, z upływem czasu lekko się zmodyfikował i powstało coś fujowego.
REGENERUJĄCA MASKA, włosy suche i zniszczone
Aż 95% składników jest pochodzenia naturalnego, kosmetyk zdecydowanie inspirowany naturą. W tym przypadku, podobnie jak w szamponie, nie znajdziemy silikonów, parabenów i parafiny. Składnikami aktywnymi są oczywiście JAPOŃSKA WIŚNIA I MLEKO MIGDAŁOWE opisane powyżej przy recenzji szamponu, więc pozwólcie moje drogie, że nie będę powielać ich opisu.
Jak stosować maskę? Na umyte, osuszone ręcznikiem włosy nakładamy maskę i wmasowujemy ją w pasma. Dla lepszych efektów można nałożyć Termocap, owinąć ręcznikiem i pozostawić maskę na 15 minut. Na koniec spłukać chłodną wodą w celu domknięcia łusek włosów.
Aplikacja maski to całkiem fajna sprawa, zapach otula całą łazienkę. Konsystencja charakterystyczna dla masek Biovaxa, czyli idealna. Po zastosowaniu kosmetyku włosy są przyjemniejsze w dotyku, odżywione i oczywiście pięknie pachnące. Nie ma efektu lśniących i bardziej elastycznych pasm, nie ma też szału w kwestii wygładzenia fryzury. Poza średnim efektem pielęgnacyjnym, nie zauważyłam nic co by mnie urzekło. Brak również ochrony przed łamaniem. Jakbym miała podsumować to maska spisała się średnio. Najgorsze, że z upływem czasu straciła to co w niej najcenniejsze, czyli zapach. Zmienił się tak samo jak w przypadku szamponu.