Bielenda BOTANIC SPA RITUALS | testuję serię

Seria kosmetyków BOTANIC SPA RITUALS od Bielendy charakteryzuje się tym, że 100% składników aktywnych jest pochodzenia naturalnego. Są to kosmetyki botaniczne do pielęgnacji twarzy, inspirowane naturą i potencjałem tkwiącym w roślinach. Jak to pisał producent: "...o Twoją skórę zadbają starannie wyselekcjonowane naturalne składniki aktywne o udowodnionej skuteczności działania: wyciągi, wody roślinne, oleje, hydrolaty oraz ekstrakty, pochodzące w dużej mierze z czystych polskich łąk i ogrodów, zatopione w formułach bez silikonów, parabenów i sztucznych barwników."


Bardzo zaciekawiła mnie cała ta linia, zresztą sami zobaczcie jakie zachęcające warianty mamy do wyboru:
-Olejek z pestek malin + melisa
-Kurkuma + chia
-Opuncja figowa + aloes


Wszystkie trzy składnikowe opcje brzmiały dla mnie intrygująco, dlatego postanowiłam sprawdzić po jednym kosmetyku z każdej. Moje wybory to: tonizująca woda roślinna HYDROLAT (olejek z pestek malin + melisa), śmietanka do oczyszczania i demakijażu (opuncja figowa + aloes), a także maseczka regenerująca (kurkuma + chia). Dwa pierwsze produkty omówimy sobie właśnie w tej chwili, ponieważ już je wykorzystałam do końca i najwyższy czas na podzielenie się z wami opinią. Ci, co są ciekawi maseczki, niestety będą musieli chwilę zaczekać. Użyłam jej dopiero jednokrotnie, a chcę poznać ją lepiej zanim wam o niej napiszę.




______

Śmietanka do oczyszczania i demakijażu OPUNCJA FIGOWA + ALOES


Służy do oczyszczania i demakijażu każdego rodzaju cery, ale ma jednocześnie nawilżać i redukować zmarszczki. Działanie anti-aging to zasługa ekstraktu z opuncji figowej. Zawarte w ekstrakcie witamina E, kwasy Omega 6 i Omega 9 ujędrniają, napinają skórę, wspomagają jej nawilżenie i zapobiegają wiotczeniu. Drugim istotnym składnikiem aktywnym jest miąższ z aloesu, który zawiera koktajl minerałów i witamin A, C i E. Dzięki aloesowi, producent zapewnia nas o długotrwałym i głębokim nawilżeniu, ma także tworzyć na powierzchni naskórka film ochronny, zapobiegający przeznaskórkowej utracie wody. W obietnicach na opakowaniu czytamy również o działaniu wymuszającym produkcję nowego kolagenu, poprawie elastyczności skóry i ukojeniu. 


Jakie są moje odczucia? 

Śmietanka od Bielendy jest całkiem przyjemna w użytkowaniu, rozprowadza się po twarzy bardzo łatwo. Podobnie jest z samą czynnością rozmasowania produktu na powierzchni zwilżonej skóry (właśnie w ten sposób oczyszczamy twarz). Etap zmywania niestety psuje komfort użycia. Podczas tej czynności czuję się trochę jakbym zmywała z twarzy grubą warstwę upartego kremu, którego pozostałości są i nie chcą się ze mną rozstać. 

Na szczęście zadowolenie powraca jak tylko pozbędę się uparciucha ze skóry, która pozostaje optymalnie odżywiona i nawilżona. Nawilżenie utrzymuje się jeszcze jakiś czas po zastosowaniu, więc faktycznie mamy do czynienia z ograniczeniem przeznaskórkowej utraty wody.



______

Tonizująca woda roślinna (HYDROLAT) OLEJEK Z PESTEK MALIN + MELISA


Hydrolat oczyszcza, odświeża i przygotowuje skórę na przyjęcie kremu, serum, czy innego kosmetyku do pielęgnacji. To jednak nie wszystko. Ekstrakt z pestek malin charakteryzuje się silnym działaniem antyoksydacyjnym. Dzięki zawartych w nim kwasach Omega 3 i Omega 6, a także witaminie E, nawilża skórę, wygładza ją i zapobiega powstawaniu przebarwień na jej powierzchni. W składzie odnajdujemy też antybakteryjny wyciąg z melisy. Melisa redukuje powstawanie "niespodzianek" na twarzy i działa przeciwzapalnie. Reguluje też wydzielanie sebum, co jest bardzo istotne dla osób z przetłuszczającą się cerą. Zwęża też rozszerzone pory, koi i łagodzi podrażnienia.


Jakie są moje odczucia? 

Zacznę od subtelnego zapachu wody kwiatowej. Jest to z pewnością umilacz użytkowania tego produktu, chociaż spodziewałam się zapachu melisy, może lekko ziołowej woni? Albo udawanego zapachu malin? No nic, kwiatowy zapach też ujdzie. 


Po przemyciu twarzy hydrolatem, zauważalne jest doskonałe oczyszczenie skóry. Jest nie tylko czysta, ale i na maksa odżywiona. Jest to delikatnie tłustawy kosmetyk, ale po użyciu nie zostaje na twarzy ani odrobina tłustej powłoczki - i znowu coś, co docenią posiadaczki przetłuszczającej się cery. Producent napisał na opakowaniu, że skóra wręcz pije ten kosmetyk i nie mogę się z nim nie zgodzić. Tonizująca woda roślinna to nowa przyjaciółka mojej skóry!



______

A osoby zaciekawione maską zapraszam do śledzenia bloga, bo niebawem pojawi się również ta recenzja💬