Czyszczenie akcesoriów do makijażu jest bardzo ważne. Pozbywamy się z nich wtedy nie tylko przybrudzenia powstałego od pudru, różu, bronzera czy rozświetlacza, zmywamy z nich także bakterie. Nagromadzenie się bakterii na pędzlach może przyczyniać się do powstawania niedoskonałości skóry, w niektórych przypadkach także podrażnień skóry. W związku z tym, jeśli nie czyścisz pędzli to warto teraz spojrzeć na nie i oszacować ile czasu już ich używasz i ile żyjątek mogło się na nich osiedlić przez ten czas. Może to zmotywuje Cię do zmiany nawyków i zaczniesz inaczej postępować ze swoimi akcesoriami do makijażu.


_______________
Przy okazji pragnę pochwalić się moimi nowymi Zafulowymi zdobyczami, czyli pięknymi pędzlami z motywem marmuru!

I dam wam po raz kolejny kupon zniżkowy, bo co mam wam nie dać jak mogę wam dać: 
ZFNancy





Moim sposobem na czyszczenie było dotychczas zwykłe ugniatanie włosia pędzli po uprzednim zaaplikowaniu na nie piany powstałej z odrobiny szamponu rozcieńczonego z wodą. Przyznam, że to był mało komfortowy sposób, bo trwało to dość długo i w dodatku ciągle miałam wrażenie, że pędzle są niedoczyszczone. 


Szukałam innego sposobu i ostatnio skusiłam się na silikonowe płytki z wypustkami, zwane też matami lub padami. Jestem zachwycona łatwością, z jaką można czyścić pędzle przy pomocy tego gadżetu. 



Dzięki licznym wypustkom wykonanym z silikonowego tworzywa, czyszczenie pędzli jest dokładniejsze niż podczas stosowania mojego poprzedniego sposobu. Trwa też krócej.




Jak czyścić pędzle przy pomocy silikonowych płytek z wypustkami?

Aplikujemy na płytkę odrobinę szamponu do włosów albo mydła. Zwilżamy lekko wodą, żeby mogła powstać piana.


Do tak przygotowanej maty dokładamy pędzel i przesuwamy nim po wypustkach. W między czasie powstaje piana, w której można zaobserwować resztki kosmetyków wychodzące z czyszczonego pędzla. 


Gdy pędzel jest mocno zabrudzony należy przepłukać płytkę i powtórzyć czynność, aby rezultaty czyszczenia były lepsze.


Na koniec opłukujemy płytkę i pędzel w wodzie, osuszamy. Gotowe!





_______________
Płytki do czyszczenia pędzli:

Marmurkowe pędzle:

Pędzel wachlarz:

Pędzle ombre w pełnym secie znajdziecie w moim poście o umilaniu sobie codziennego makijażu:

Bluza jednorożec z poniższego zdjęcia:





I'm a unicorn, bo można zostać kim się chce💬











Jakiego kremu ostatnio używam? Soraya aquacell.

Nie często wdaję się w dyskusje z pracownikami drogerii, bo przeważnie bywało tak, że sama lepiej dobierałam sobie kosmetyk. Jakiś czas temu, dość długi czas temu zdecydowałam się zapytać jaki krem by mi poleciła pracownica Rossmanna. Chciałam coś z profilaktyką starzenia się skóry, a nie mogłam znaleźć kompletnie nic fajnego, co by nie było przeznaczone dla wieku 40+ 50+ i więcej. Do stosowania tych kosmetyków to jeszcze drugie tyle życia mi brakuje. Pani popatrzyła ze mną na regały, na których faktycznie było pełno kosmetyków z technologią wieku i przedziałami wiekowymi, na które nawet ona by się nie załapała, a zaznaczam, że była sporo starsza ode mnie. Doradziła mi ze dwa, trzy kremy, z których wybrałam właśnie produkt marki Soraya. To chyba pierwszy raz, gdy byłam w pełni zadowolona z doradztwa w drogerii! I jeszcze dzięki tej Pani skusiłam się wreszcie na kartę Rossmann, której założenie odwlekałam trzysta lat. Pozdrawiam anonimową pracownicę Rossmanna! 





Co ciekawego oferuje kosmetyk?

Ujędrniający krem na dzień i na noc wzbogacony masłem shea poprawia nawilżenie już po pierwszej aplikacji, aby zapewnić skórze zdrowy i piękny wygląd. 

Miliony nawilżających mikrokropelek - dostarczają skórze niezbędnych składników do utrzymania nawilżenia i równomiernego rozkładu wody w naskórku.

System potrójnego nawilżenia - utrzymuje wilgoć na powierzchni skóry, nawilża przestrzenie międzykomórkowe, dostarcza i utrzymuje wodę we wnętrzu skóry.

Kompleks dotleniający Oxy-Cell - promuje dotlenienie komórek skóry, zwiększając wewnątrzkomórkowy transport tlenu i jego wykorzystanie w komórkach skóry.

Masło shea - natłuszcza, wygładza i odżywia naskórek. Sprawia, że skóra staje się miękka i przyjemna w dotyku.




Jak krem sprawdził się na mojej skórze?

Może jakiegoś ekstra ujędrnienia nie zaobserwowałam, ale bardzo korzystnie wpływa na nawilżenie skóry. Technologia nawilżająca zastosowana w tym kosmetyku jest dobrze opracowana i ktoś tu odwalił dobrą robotę. Krem czuć na twarzy, podczas dotyku odczuwa się, że coś na tej skórze jest. Jednakże są to pozytywne wrażenia, bo krem nie jest tłusty, tłustych nie lubię! Nie akceptuję! Ten pozostawia na skórze film ochronny, zapewne jest to jedno z działań zapobiegających utracie wody z naskórka. Tym sposobem wpływa na jeszcze lepsze nawilżenie, nawodnienie skóry. Idąc tym tropem, nawodniona skóra wolniej się starzeje, więc nie można powiedzieć, że krem nie zapobiega starzeniu. W pewnym sensie robi skórze warunki dla zachowania młodości. 




Komu mogę polecić ten krem?

Myślę, że producent był z nami szczery pisząc, że jest to produkt do każdego rodzaju cery. Powinien sprawdzić się dla skóry suchej, bo bardzo dobrze nawilża. Dla cery tłustej, czyli takiej jak moja też jest trafnym wyborem, bo nie zapycha i nie robi tłustej skórze nic złego, a wręcz przeciwnie. Samo dobro! Wszyscy posiadający inne rodzaje cery też nie powinni się obawiać, bo krem działa delikatnie, nie podrażnia, nie zachowuje się na skórze podejrzanie. 




__________________
Ja już go kończę i rozglądam się za nowym. Jeśli macie jakieś sprawdzone kremy to koniecznie piszcie! 








Dodatki olejków można znaleźć w wielu rodzajach kosmetyków. Jak wiecie, ja pokochałam olejki do demakijażu, tak samo lubię używać olejków do pielęgnacji włosów. Jakiś czas temu skusiłam się na żel pod prysznic z zawartością olejku makadamia i monoi. 


Olejek makadamia jest bogaty w kwasy Omega 3, 6, 9. Zmiękcza skórę i wygładza ją. Z kolei olejek monoi jest źródłem wielu cennych witamin i kwasu foliowego. Nawilża i odżywia skórę, poprawiając jej wygląd. 


Żel ma za zadanie oczyszczać skórę i pozostawiać na niej lekką, nietłustą warstwę ochronną, która zapobiegnie wysuszeniu skóry, a dokładnej ograniczy odparowywanie wody z naskórka. 





Jakie są moje odczucia w trakcie aplikacji? Żel bardzo przyjemnie pachnie, ma słodki, kojący zapach. Dobrze się pieni, a więc i jego właściwości myjące są na wysokim poziomie.

Jakie są moje odczucia po zastosowaniu? Skóra faktycznie jest odżywiona, nawilżona i delikatna w dotyku. Zdecydowanie wyczuwa się działanie olejków. Jeśli ktoś obawia się zbyt intensywnej warstwy ochronnej, która pozostaje na skórze i mogłoby się wydawać, że będzie sprawiała dyskomfort to uspokajam! Nie jest to nic co by było mocno wyczuwalne, a tym bardziej nie wywoła negatywnych odczuć. Dzięki tej warstwie możemy cieszyć się jeszcze gładszą skórą.





__________________
Czy mój pierwszy olejkowy produkt do mycia zachęcił mnie do dalszych testów podobnych kosmetyków? Zdecydowanie tak! 








Regularne wykonywanie peelingów zapewnia lepszy wygląd skóry. Jest to działanie zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie. W działaniu bezpośrednim, widocznym natychmiast, wyróżniamy złuszczenie obumarłych komórek naskórka, które gromadzą się na powierzchni skóry i sprawiają, że skóra niestety nie wygląda świeżo. Brak eksfoliacji naskórka często uwidacznia maleńkie odstające skórki, co nabiera na sile przy nakładaniu makijażu, dlatego warto zadbać o znalezienie chwili dla siebie i swojej skóry. Pośrednie działanie peelingów to głównie przyspieszenie odnowy komórkowej, oczyszczenie zapchanych porów skórnych, przeciwdziałanie powstawaniu zmian trądzikowych. Przy zastosowaniu peelingów mechanicznych możemy widocznie wpłynąć na poprawę krążenia w skórze, często po wykonaniu takiego peelingu obserwuje się chwilowe, lekkie zaczerwienienie. To właśnie sygnał, że krążenie zostało pobudzone, a dzięki temu tlen i składniki odżywcze są lepiej dostarczane do komórek skóry. Wykonywanie peelingu wygładza powierzchnie skóry i działa antystarzeniowo. Działania anti-aging można się tu doszukiwać z kilku powodów, choćby dlatego, że jest lepsze ukrwienie i składniki odżywcze w skórze są lepiej transportowane, lepiej działa metabolizm komórkowy i odnowa komórkowa. Skóra pobudzana jest do działania, a więc produkcja kolagenu i elastyny jest wzmożona. 

O dobroczynnych właściwościach peelingów można napisać jeszcze wiele, ale miały być recenzje, więc do dzieła!





Ostatnimi czasy stosowałam trzy peelingi do twarzy:

-Nacomi natural face scrub, mechaniczny peeling zawierający Korund, olej jojoba, ekstrakt z pokrzywy,

-Perfecta Fenomen C, delikatny peeling enzymatyczny zawierający komplex C, enzym z papai,

-Lirene dermo program, gruboziarnisty peeling mechaniczny zawierający wyciąg z czarnej borówki.





_________
PEELING NACOMI


Produkt przeznaczony jest do cery trądzikowej, mieszanej i tłustej. Sięgnęłam po niego z powodu posiadania tłustego rodzaju cery. Na opakowaniu widnieje zapewnienie, że jest to domowa alternatywa mikrodermabrazji. Jeśli chodzi o poziom złuszczenia naskórka po dokładnym wykonaniu zabiegu to jest to peeling, który zdecydowanie spełnił moje oczekiwania. Ma drobinki, które są niewielkich rozmiarów, jest ich bardzo dużo i wyczuwalne jest to, że mimo swoich rozmiarów są dość ostre. Oczywiście nie są zbyt ostre, przecież to produkt do twarzy! Po wykonaniu zabiegu natychmiast widać poprawę w wyglądzie skóry, jest delikatna, przyjemna w dotyku i oczyszczona. Sam zabieg jest przyjemny, ponieważ produkt nie spływa ani nie wysycha na twarzy, dzięki czemu można przeprowadzić zabieg w wygodnym dla siebie tempie. Skórę należy masować kolistymi ruchami przez około pięć minut, ale jeśli ktoś robi to bardzo delikatnie lub w powolnym tempie to zalecam wydłużyć czas zabiegu. 




_________
PEELING PERFECTA


Jest to peeling przeznaczony do każdego rodzaju cery, jego głównym zadaniem poza złuszczaniem naskórka jest dostarczenie witaminy C, która wśród swoich dobroczynnych właściwości może poszczycić się rozjaśnianiem przebarwień, działaniem antyoksydacyjnym, a także bierze udział w przeciwdziałaniu starzenia się skóry. Peeling jest łatwy w użyciu, ponieważ jest to peeling enzymatyczny. Wystarczy nałożyć go na twarz, pomasować skórę przez około 2 minuty i pozostawić w takim stanie przez kolejne 10 minut. W tym przypadku masowanie ma wpłynąć wyłącznie na lekkie pobudzenie skóry do działania i tym samym intensywniejszego przyswajania składników z produktu. Peeling jest bardzo delikatny w działaniu, dlatego producent zaleca stosować go nawet 3 razy w tygodniu. Jest to coś wartego uwagi, jednakże dla mnie ma zbyt mało widoczne działanie złuszczające. Chyba bardziej widzę w nim maseczkę z dawką witaminki, którą moja skóra bardzo lubi.




_________
PEELING LIRENE


Gruboziarnisty peeling od Lirene obiecuje głębokie oczyszczenie i jest przeznaczony do cery normalnej, tłustej i mieszanej. Tutaj producent zaleca zaaplikować kosmetyk na skórę twarzy i masować tylko 2, 3 minuty. Ja niestety wolę uzyskać efekt, którego po takim czasie szukać na marne. Zawsze wydłużałam czas zabiegu. Drobinki są tutaj większe w porównaniu z peelingiem opisywanym jako pierwszy. Zresztą powinny być większe, bo nazwa gwarantuje nam gruboziarnisty peeling! Na początku stosowania byłam zadowolona. Widziałam, że kosmetyk ładnie złuszcza martwy naskórek i oczyszcza pory skórne. Po pewnym czasie, chyba jakoś po zużyciu połowy opakowaniu zauważyłam, że złuszczanie jest ledwie satysfakcjonujące. Możliwe, że moja cera uległa zmianom i ten peeling stał się nie wystarczający. Możliwe też, że ta część kosmetyku zawierała znacznie mniej drobinek i stąd takie kiepskie złuszczanie. 





Jeśli mam wybrać najlepszy peeling z tych trzech, które opisałam to z pewnością jest to Nacomi. Działanie złuszczające widać natychmiast, zresztą można je wyczuć podczas stosowania tego kosmetyku. Efekt ścierania czuć pod palcami i na skórze twarzy. Polecam go najbardziej ze wszystkich moich peelingów, ale jak znajdę jeszcze lepszy to dam wam znać!










"Delikatny olejek skutecznie usuwa makijaż, wszelkie zanieczyszczenia i nadmiar sebum pielęgnując skórę twarzy. Skutecznie dobrana kompozycja zawiera olej arganowy, słonecznikowy, ze słodkich migdałów oraz witaminę E, dzięki czemu ma działanie odmładzające i regenerujące. W połączeniu z wodą, olejek tworzy mleczną emulsję, która pozostawia skórę jedwabiście gładką, miękką i nawilżoną. Olejek o delikatnym zapachu białej herbaty. Usuwa wodoodporny makijaż. Idealny do każdego rodzaju cery."


Tak producent pisze o olejku do demakijażu twarzy i oczu GOLDEN SKIN CARE od Marion. Użytkowanie produktu opiera się na aplikacji na twarz jednej lub dwóch pompek olejku, zwilżeniu twarzy i masowaniu do momentu wytworzenia mlecznej emulsji. Następnie trzeba zmyć olejek wraz z pozostałościami makijażu i brudem przy użyciu letniej wody. Prosta czynność, ale oczyszczenie skóry z emulsji może odbyć się w prostszy sposób, chodzi o zmycie go wacikami. Jest to spore ułatwienie i dzięki temu można uniknąć lejącej się po same rękawy wody. Brr nie lubię tego uczucia, gdy woda spływa po łokcie albo co gorsza po rękawy i sprawia później dyskomfort noszenia takich ulanych ciuchów!





Jest jeszcze jedna opcja ułatwienia i uprzyjemnienia sobie demakijażu olejkiem, chodzi o niezawodną bambusową ściereczkę, o której pisałam tutaj:



Jeśli chodzi o sam olejek to u mnie sprawdził się bardzo dobrze. Idealnie zmywa makijaż, nawet tusz do rzęs czy różnego rodzaju pomadki. Nigdy nie miałam zastrzeżeń co do czystości cery po zastosowaniu tego produktu. Nie zapycha też porów, a to bardzo istotne przy mojej tłustej cerze. W moim przypadku skóra po zastosowaniu tego olejku jest mięciutka i pozostaje w dużo lepszej kondycji niż po tarciu wacikami z mleczkiem, czy nawet wacikami z płynem micelarnym. Chyba bezpowrotnie zakochałam się w demakijażu olejkami, bo to szybsze i przyjemniejsze niż klasyczne ścieranie makijażu wacikami nasączonymi przeróżnymi produktami. Jedynym minusem jest to, że zawsze po demakijażu oczu mam uczucie, że są zamglone. Tak jakby był problem z pozbyciem się tłustego produktu z zakamarków przy oczach i później po otworzeniu powiek jest uczucie jakby coś pozostało na oczach. Nie bardzo pomaga tu tarcie oczu zwilżonym wacikiem, trzeba odczekać chwilę i dopiero przetrzeć, najlepiej wacikiem nasączonym zimną wodą. Nie wiem czemu tak się dzieje akurat w przypadku tego olejku, bo inny olejek, którego używam nie daje takich wrażeń moim oczom. 




________________
Ten produkt już zużyłam do cna, myślę, że chętnie kupię go ponownie, ale póki co trzeba testować inne olejkowe dobrodziejstwa!








Jakiś czas temu zdecydowałam się zamówić kosmetyki z zawartością oleju konopnego. Aktualnie można znaleźć takie produkty wśród ofert wielu marek, ja wybrałam sklep internetowy indiacosmetics. Zdecydowałam się na bestsellery, czyli bezbarwną pomadkę do ust, ochronny krem do rąk i lekką herbatę relaksującą. 





Herbata konopna India to 100% kwiatostanów konopi siewnej Cannabis sativa l.


Producent pisze, że:
"Lekka Herbatka Relaksująca pomoże, jeśli Twoim problemem są napięcia nerwowe, stres, niepokój, nadpobudliwość, bezsenność. Jest niezastąpionym wsparciem w okresie przekwitania. Działa uspokajająco, relaksuje i rozluźnia.
Kwiatostany konopi wspomagają układ pokarmowy w stanach niestrawności, ponadto pomagają łagodzić wzdęciamdłości i przywracają apetyt. 
Herbatka oczyszcza organizm z toksyn i nadmiaru wody oraz wspomaga przemianę materii. Regeneruje, poprawia krążenie i obniża poziom cukru we krwi.
Jest również bogatym źródłem witamin (m.in. C, B, K, E) i minerałów (w tym wapnia, potasu, fosforu, żelaza, cynku, sodu i magnezu). 
Herbata charakteryzuje się delikatnym, ziołowym smakiem. Według uznania można podawać z cukrem, cytryną lub stewią.
Wspaniale orzeźwia - doskonale smakuje zmrożona z kostkami lodu i świeżo wyciśniętą cytryną."

Herbatka ma ciekawy smak, wyczuwa się ziołowy aromat konopi. Nie sprawdzałam jak smakuje z dodatkami, które polecane są w opisie produktu, ponieważ mi jak najbardziej pasuje ziołowy smak. Zauważyłam relaksujące działanie naparu, więc spełnia swoje podstawowe właściwości. 



_________________

Krem do rąk też charakteryzuje się dość specyficznym zapachem, też wyczuwa się w nim zapach naturalnych składników. 

Producent pisze, że:

"Lekka formuła kremu sprawia, że wchłania się szybko, nie pozostawiając nieprzyjemnego uczucia lepkości, ani tłustych śladów. Jednocześnie daje uczucie głębokiego nawilżenie i świeżościutrzymujące się długo po zastosowaniu kremu. Specjalnie dobrane składniki kremu posiadają właściwości bakteriobójcze, dzięki czemu łagodzi on podrażnieniaSkóra po użyciu staje się miękka, gładka i jasna

Olej z konopi – nawilża, odżywia i działa łagodząco na podrażnioną skórę, przyspieszając jej regenerację. Poprawia odporność skóry na działanie czynników zewnętrznych – mrozu, wiatru i promieni słonecznych.
 Wosk pszczeli - natłuszcza, tworzy barierę ochronną, uelastycznia i wygładza skórę dłoni.
Ekstrakt z szałwii - działa przeciwutleniająco, chroni i odżywia skórę. Jednocześnie oczyszcza i ma właściwości przeciwzapalne.
 Ekstrakt z kory dębu - ma działanie bakteriobójcze, ściągające i oczyszczające.
 Gliceryna – dodatkowo chroni naskórek przed czynnikami zewnętrznymi."



Efekty jakie krem zostawia na dłoniach bardzo mi się spodobały, jest to z pewnością jeden z udanych zakupów. Faktycznie nawilża i poprawia kondycję skóry, nie zostawiając przy tym tłustych rąk. Wchłania się bardzo szybko i pozostawia ładny zapach przywołujący na myśl naturalne składniki zastosowane w recepturze. 



_________________
Pomadka do ust działa w bardzo korzystny sposób, ale niestety jest mało wydajna. 

Producent pisze, że:
"Doskonale nawilża i odżywia usta – sprawiając, że stają się miękkie i zadbane.
Specjalna formuła delikatnie natłuszcza, tworząc na ustach warstwę ochronną, chroniącą przed wysuszeniem, szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, t.j. chłodne powietrze czy porywisty wiatr.. Jednocześnie pomadka delikatnie nabłyszcza i nadaje ustom zdrowy wygląd.
Z bezbarwną pomadką ochronną India nie grożą Ci już takie nieprzyjemności, jak jak suche czy popękane usta.
W składzie pomadki odnajdziecie takie naturalne składniki aktywne, jak:
Olej z konopi - działa łagodząco na podrażnioną skórę i przyspiesza jej regenerację, a jednocześnie delikatnie natłuszcza, tworząc osłonę przed chłodem, wiatrem czy promieniami słonecznymi;
 Olej bawełniany - doskonale odżywia i chroni nadwrażliwą skórę;
Witamina E - chroni naskórek i regeneruje włókna kolagenowe, zmiękcza i wygładza;
Olej migdałowy - posiada właściwości przeciwzapalne, neutralizuje wolne rodniki."

Pomadkę aplikuje się na usta w komfortowy sposób, łatwo się rozprowadza. Jest dość tłusta, ale nie na tyle, żeby rozmazywać się poza kontur ust jak jakaś tłusta maź. Bardzo, ale to bardzo wygodnie się ją nosi, czego nie mogę powiedzieć o niektórych bezbarwnych kosmetykach ochronnych do ust, które potrafią się rozmazywać poza kontur albo dawać niekomfortowe zbyt tłuste uczucie. Pomadka konopna intensywnie nawilża i pozostawia na wargach warstwę ochronną, która z pewnością zapobiega negatywnemu wpływowi warunków atmosferycznych i dodatkowo nawilża w sposób pośredni poprzez zahamowanie odparowywania wody z naskórka. Niestety zostało mi jej już bardzo mało, a całkiem niedawno ją kupiłam i używałam zamiennie z inną, więc nie była non stop eksploatowana.