Coś o nowszych BIOVAXach do włosów.


Jakiś czas temu pokazała się nowa seria maseczek do włosów Biovax. Są w mniejszych pojemnikach, wyglądają dość ekskluzywnie. Nowsze, ale czy lepsze? Dla swoich włosów wybrałam intensywnie regenerującą maseczkę ze złotymi algami i kawiorem. 




O czym zapewnia producent?
-dogłębnie nawilżone, intensywnie odżywione włosy
-ochrona przed fotostarzeniem i płowieniem koloru
-gładkość i szlachetny blask


Czy maseczka spełniła zapewnienia?
Niestety nie, nie pomaga nawet w lepszym rozczesaniu włosów po umyciu. Może włosy są w pewnym stopniu bardziej miękkie, przyjemniejsze w dotyku niż włosy na które nie została zastosowana żadna maseczka. Jednakże na moich włosach ten Biovax niestety nie sprawdził się w takim stopniu jak powinien. Z gładkości nici, już nie wspomnę o obiecywanym szlachetnym blasku. Są tylko sporo mniej szlachetne pierza. 



Piszą, że jest doskonała do każdego rodzaju włosów. Moje włosy widocznie odbiegają od wszystkich innych, alien ze mnie!

Wiadomo, trzeba rozprowadzić na umyte i osuszone ręcznikiem włosy. Wmasować i trzymać tak na skalpie. I uwaga, uwaga! Dla efektu intensywnej regeneracji i silnego odżywienia pozostawić na 15 minut lub dłużej. U mnie ani widu ani słychu intensywnej regeneracji i tego siłaczowego odżywienia. No nie ma i już. 

Fajne jest to, że ma bardzo intensywny zapach, długo utrzymujący się na włosach. Jakby popsikać fryzurę perfumami, o właśnie tak pachnie. Konsystencja jest gęsta, więc w miarę dobrze trzyma się włosów po aplikacji. No ale mi to nie wystarczy, mam zbyt wymagające włosy. Życie jest za krótkie, żeby dawać włosom takie ochłapy.


Tym razem Biovax mnie zawiódł, a miałam z nim już sporo styczności i zawsze zadowalał mnie tak, że och i ach.

Nawet dam wam tutaj link do innej recenzji na moim blogu, tam jest o innym Biovaxie. Starym i dobrym Biovaxie, którego zawsze będę polecać: