Na stole operacyjnym bez uśpienia, dobra decyzja!


Witam, chciałabym podzielić się z wami moimi ostatnimi przeżyciami. Pozwolę sobie zrobić dość długi wpis, dlatego, że mam wam do opowiedzenia okres prawie miesiąca;>

Na początek dam wam zdjęcie mojego wroga z którym próbuję się zaprzyjaźnić, akurat jestem świeżo po dzisiejszym zastrzyku, więc moja chęć pokazania wam go na samym początku jest nieodparta! 



A teraz do rzeczy!

11 wrzesień wlicza się do nielubianych przeze mnie dat. Kolano nagle zaczęło boleć, stało się kolosalnych rozmiarów, ale dlaczego?

Ortopeda zrobił mi punkcję, w kolanie była krew-aż 55 ml. Nie był to przyjemny zabieg, ale po wszystkim byłam szczęśliwa z powodu powrotu kolana do prawie normalnych rozmiarów. Niestety następnego dnia powtórka, miałam wizytę na pogotowiu i znowu punkcję. Tym razem 40 ml płynu ściągnięto mi z kolana. 

Zrobiono mi szpitalfashion na nodze, żeby ją trochę usztywnić;D


Musiałam przykładać lód w okolice kolana. Zalecono mi to, aby pozamykać naczynka i tym samym zatamować krwawienie wewnątrz kolana.


Krew znowu się zebrała, zostałam skierowana do szpitala na artroskopię. W szpitalu leżałam łącznie tydzień. Wszystko trwało tak długo, bo oddział przepełniony. Przepisy są tak chore, że chyba bardziej niż chorzy są pacjenci szpitala. Pomyślcie nad sytuacją, gdy jeden szpital w mieście jest przepełniony, podczas gdy w drugim są puste łóżka. Wszystko dlatego, że pod ten szpital podlega większy rejon i nie można od tak iść do szpitala, który ma sporo miejsc, bo nie podlega się pod wyznaczony mu rejon. Trzeba czekać w kolejkach.

Samą artroskopię wspominam super! Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, do tego tabletkę na uspokojenie. Postanowiłam, że nie chcę być nieprzytomna i bardzo cieszę się z tej decyzji. 

Jadąc na salę operacyjną ja i jakaś pielęgniarką/asystentka czy ktoś pełniący jakąś inną funkcję zmagałyśmy się z wyjęciem mi kolczyka z pępka-jak na złość nie chciał się wykręcić i we dwie go męczyłyśmy;D

Na sali jeszcze pogadałam z inną bądź tą samą pielęgniarką o moim makijażu permanentnym, wszystko na totalnym luzie. Ta śmieszna tabletka, którą dostałam na uspokojenie zdziałała cuda! 

Podczas artroskopii patrzyłam sobie w monitor na którym było widać co robią mi w kolanie, oglądałam to z takim zaciekawieniem jakby to był film roku, nominowany do Oscara! Aż przypomniał mi się Leonardo DiCarpio, dlaczego jeszcze nie dostał Oscara? Ale mniejsza o to.

Widziałam jak zostaje mi wyciągnięty z kolana winny wszystkiemu fragment chrząstki, był odłamany od swojego pierwotnego miejsca. Robiono mi też parę innych rzeczy-odsysano mi coś, ogarniano ten fragment kości od którego odpadła chrząstka po to, żeby krew już się nie sączyła. Słyszłam jakieś terminy lekarskie, które poniekąd naświetlały mi sprawę co aktualnie dzieje się w moim kolanie. 

Po artroskopii pogadałam chwilę z lekarzem, który jeszcze przed chwilą grzebał mi w kolanie. Pokazał mi ten fragment chrząstki skupiając moją uwagę na powierzchni, która była odłamana, poharatana. Stwierdził, że po przyjrzeniu się, można wnioskować, że kontuzja jest stara. Jeszcze wspomniał, że musiał pozbyć się z kolana czegoś-powiedział mi jakąś profesjonalną nazwę. Nie wiedziałam czy chodzi o to co widziałam-o to co było odsysane z mojego kolana. Musiałam zrobić głupią minę jak posłużył się terminem lekarskim, więc wytłumaczył mi, że chodzi o te fafrocle, które zabierał mi z kolana kilkakrotnie podczas zabiegu. To już nie pozostawiało mi wątpliwości, że chodzi mu o to o co i mi chodzi, fafrocle;D

Odrazu zapytałam ile muszę chodzić o kulach i o wszystko co mnie na tamtą chwilę interesowało.

Gehenna zaczęła się dopiero na sali pooperacyjnej, gdy znieczulenie i śmieszna tabletka przestawały działać. Nie chcę wam truć o tych przejściach, uwierzcie mi na słowo-to była gehenna.

Podczas pobytu w szpitalu sporo osób o mnie dbało-zarówno o smakołyki dla mnie, jak i o rozrywkę. Czasopisma i krzyżówki zajęły mi trochę szpitalnego czasu. Krzyżówek wystarczy mi nawet na nudne wykłady na cały rok akademicki;D

Dostałam nawet misia od przyjaciółki!


Od poniedziałku jestem już w domu, codziennie ćwiczę nogę i zmagam się z chodzeniem o kulach. Do tego przez dziesięć wieczorów muszę robić sobie w brzuch wspomniane na samym początku zastrzyki przeciwzakrzepowe. To wymaga ode mnie dużego zdeterminowania, bo panicznie boję się zastrzyków! 



To wszystko opóźniło mój wyjazd do wymarzonej kawalerki, a mój rok akademicki niestety jeszcze się nie zaczął. Dziwnie mi to mówić, ale ja już chcę na wykłady! 







Please check out my friend's blog http://www.theperformanceleader.com/ , thanks!
Sprawdź proszę mojego zaprzyjaźnionego bloga http://www.theperformanceleader.com/ , dzieny!