Dzisiaj postanowiłam zrobić kolejną kategorię na moim blogu, planowaną już od jakiegoś czasu i oto jest RECYKLING DIY!

Ze zniszczonych spodni jeansowych marki Bershka, posiadających zepsuty suwak i zepsuty guzik zrobiłam modne spodnie boyfriend. Ich proste, nie podkreślające łydek nogawki podwinęłam. Wycięłam też dziury na kolanach, niby były wcześniej, ale pod nimi był podszyty materiał, którego z przyjemnością się pozbyłam.

Zacznę od pokazania wam co uzyskałam, chociaż jedno zdjęcie, reszta już będzie do obejrzenia na dole wpisu;>


Opisuję wam tu krok po kroku moje poczynania wraz z fotorelacją każdej czynności. Spodnie początkowo wyglądały dość smutno:




Pierwsze co zrobiłam-naprawiłam suwak. Nadcięłam dolny koniec taśmy nośnej po stronie z której był wyrwany suwak, po czym dopasowałam suwak na ząbki. 


To nie był koniec naprawy suwaka. W celu zabezpieczenia nadciętego fragmentu taśmy nośnej obszyłam go nitką tuż powyżej nadcięcia. Zapobiegnie to ponownemu wypadaniu suwaka.




Teraz pora na guzik. Na miejsce urwanego elementu przykleiłam zwykły guzik znaleziony w babcinej szufladzie;>




Tam gdzie na kolanach widnieją dziury podszyte łatami, pozbyłam się zbędnego materiału, żeby faktycznie było można nazwać to dziurami;>


Teraz już pora na podwinięcie nogawek i pokazanie końcowego efektu wraz z prezentacją spodni na sobie! 





Ciągle widzę posty o kończących się wakacjach, o motywacji do spędzenia ich aktywnie i namowach do zbierania wartościowych wspomnień przez ten krótki czas, który pozostał. Moje wakacje jak i u innych studentów trwają aż do października. Niestety nie będzie to czas odpoczynku. Będzie to dla mnie okres kiedy za zadanie mam dokończyć pracę licencjacką i obronić ją, do tego znaleźć mieszkanie w innym mieście, przeprowadzić się, znaleźć pracę, zapoznać się z okolicą-to ostatnie będzie dla mnie trudnością z powodu mojej kiepskiej orientacji w terenie, ee kiepska orientacja w terenie to mało powiedziane;D

Na przeprowadzkę do nowego miejsca cieszyłam się jak dziecko, wybrałam super kawalerkę, na podpisanie umowy czekałam ponad tydzień, po czym nieuczciwa właścicielka w ostatniej chwili mnie wystawiła, ups!

Było też parę innych spraw szarpiących moje nerwy i bardzo odbiły się one na moim postrzeganiu tego co mnie czeka. Na tą chwilę patrzę ze strachem na te zmiany, które są coraz bliżej. Obrona pracy też nadchodzi wielkimi krokami, już słyszę echo tych kroków w mojej głowie i tu też pojawiają się przeróżne obawy. Jednakże bardzo przyłożyłam się do tej części pracy, którą mam już napisaną, jestem zadowolona z efektów części doświadczalnej do której wykonałam nienaganne cienie do powiek, więc jeśli istnieje sprawiedliwość to obronię pracę bez najmniejszego problemu;>

Wcześniej wizja zmian w moim życiu była kolorowa jak baloniki w wesołym miasteczku, oby te kolory wróciły, czekam na nie z wytęsknieniem.


Ostatnio założyłam konto na instagramie, zapraszam was do zajrzenia tam i do obserwacji jeśli komuś przypadną do gustu moje #instagramowe #obrazki ;D




Zbyt dawno nie było tu żadnej stylizacji, nie miał mi kto zrobić zdjęć, więc dzisiaj pokombinowałam-ustawiłam aparat na stołku i samowyzwalacz moim przyjacielem! ;D

Jedno zdjęcie jest robione przez moją babcię, bardzo dobrze poradziła sobie z robieniem mi zdjęć. Pech chciał, że słońce tak dawało po oczach, że jestem na zdjęciach skrzywiona jakbym pozowała za karę i do tego zdjęcia powychodziły zdecydowanie zbyt jasne-ale spośród nich wyłowiłam chociaż jedno, więc do zdjęć robionych samowyzwalaczem wplecione jest też zdjęcie robione przez moją kochaną babcie<3







Jeśli chcecie obejrzeć inne moje stylizacje to podam bezpośredni link do jednej z moich kategorii, znajdują się w niej same stylizacje, ale oczywiście zapraszam też do przejrzenia czegoś poza tematyką stylizacji! U kwietniowej na blogu jest różnorodność, kwiecień, plecień, bo przeplata...;D




Z powodu picia dużych ilości wody w te upały, naszła mnie myśl, że najwyższa pora na oczyszczanie organizmu. Przepis na to jest bardzo prosty, dodanie cytryny do jednej ze szklanek wody, które wypijam.

Najlepiej pić tak przygotowaną ciepłą wodę z cytryną na czczo. Przeważnie zaczynam dzień od małego śniadania i kawy. Jednakże teraz, gdy jeszcze mam trochę laby to kawa na dzień dobry nie jest tak bardzo potrzebna. Często pierwszą kawę piję w godzinach popołudniowych, gdy podczas mojego standardowego trybu życia piłam o tej porze już drugą kawę. W takim razie tą poranną kawę zastąpię szklanką wody z cytryną, po niej dopiero śniadanie, bo mój eliksir oczyszczający organizm ma być na czczo.

Poza właściwościami oczyszczającymi organizm z toksyn, woda z cytryną podkręca metabolizm do lepszej pracy. 

Cytryna nie jest wbrew stereotypom najlepszą bombą witaminy C, jednakże regularne picie takiego eliksiru wpłynie na odporność organizmu. 

Ten cytrus jest kwaśny i wielu może to zmylić odnośnie kolejnej jego właściwości-cytryna odkwasza organizm. Zakwaszenie organizmu ma wiele negatywnych objawów, jednym z nich jest problem z odchudzaniem, dlatego warto zadbać o odkwaszenie.


Ja używam wyciskacza do owoców, niepozorna rzecz a jak ułatwia sprawę. W przeciwieństwie do wyciskania cytryny za pomocą samej dłoni, tutaj nie leje się po dłoni kwaśny sok, który odnajdzie na powierzchni skóry każdą, nawet najmniejszą rankę, ała! Do tego po wyciśnięciu zostaje sama skórka, czyli cytryna oddaje nam wszystkie swoje soki, a i pestki są przecedzone, bajeczka!




Zobaczcie, każda pestka zostaje na sitku, zanim zaczęłam stosować wyciskacz to zawsze po wyciśnięciu cytryny musiałam wyławiać kilka pestek, które przez przypadek wpadły do szklanki.


Dzisiaj pozwoliłam sobie na dodanie listków orzeźwiającej mięty. Nie dość, że mój eliksir ma dużo dobroczynnych właściwości to jeszcze tak smakuje, mmm<3




Pierwszą szminką jest EVELINE w kolorze BEIGE CREAM.


Rozprowadza się dość dobrze, początkowo jest błyszcząca i po wewnętrznych stronach warg wygląda jakby była niewłaściwie nałożona. Po czasie około kilkunastu minut robi się już równomierna na całych wargach i zdecydowanie mniej się błyszczy. Utrzymuje się dość długo-oczywiście wszystko zależne jest od częstotliwości oblizywania warg, picia, jedzenia i tym podobnych czynników. U mnie bez jedzenia, natomiast z piciem-po paru godzinach nadal jest na ustach. Ściera się w sposób zadowalający dla mnie, nie lubię zbyt często poprawiać makijażu i jeśli dopuszczę do długotrwałego ścierania się szminki to kolory takie jak ten nie dają efektu niechlujnych mazaji. Polecam.








Drugą szminką jest MISS SPORTY w kolorze HIGH RED.


Rozprowadza się źle, do tego bardzo krótko się utrzymuje. Wystarczy jakikolwiek czynnik ścierający i na ustach widać braki szminki, wcale nie wgryza się w usta i dlatego przy każdej okazji się ściera. Niestety przy kolorze czerwonym powstałe mazaje są bardzo widoczne. Nie polecam.








Trzecią szminką jest MANHATTAN w kolorze o numerze 54V.


Do opisu tej szminki nie użyję innych słów niż przy poprzedniej-wszystko co dotyczy poprzedniej szminki, dotyczy też tej. Nie polecam.








Czwartą szminką jest LOVELY w kolorze o numerze 01.


Rozprowadza się bardzo dobrze, jak w przypadku pierwszej opisywanej szminki-początkowo jest błyszcząca i po wewnętrznych stronach warg wygląda jakby była niewłaściwie nałożona. Po czasie około kilkunastu minut robi się już równomierna na całych wargach. W odróżnieniu od tamtej robi się całkiem matowa. Kolejnym podobieństwem jest to, że utrzymuje się dość długo i jak w przypadku tamtej-u mnie bez jedzenia, natomiast z piciem-po paru godzinach nadal jest na ustach. Ściera się w sposób zadowalający dla mnie, nie lubię zbyt często poprawiać makijażu i jeśli dopuszczę do długotrwałego ścierania się szminki to kolory takie jak ten nie dają efektu niechlujnych mazaji. Polecam.








Piątą szminką jest BOURJOIS ROUGE EDITION VELVET w kolorze 01.



Rozprowadza się dość dobrze, jako jedyna z moich szminek ma aplikator w formie gąbeczki. Jest to matowa szminka i jest taka natychmiast! Bez odczekiwania kilkunastu minut jak w przypadku poprzedniej szminki. Trzyma się bardzo długo, nie miałam jeszcze do czynienia z tak wytrzymałą szminką, do tego całkiem znośnie się ściera. Nie powstają takie mega odstraszające mazaje. Polecam.




Dużo z was chwali moje włosy, dlatego pomyślałam, że podzielę się z wami sposobem na przyspieszenie porostu włosów-testowałam go półtora roku temu. 



PRZYGOTOWANIE DROŻDŻY
1/4 kostki drożdży 100 gramowych rozpuścić w połowie kubka wrzątku, jest to bardzo ważne aby zalać drożdże wrzątkiem! W ten sposób zabijamy drożdże, aby nie fermentowały one w jelitach, co groziło by bólami brzucha, nudnościami, odbijaniem, a w najgorszym wypadku wymiotami. Wymieszane i rozpuszczone we wrzątku drożdże przykryć spodkiem i zaczekać aż ostygną. Przed samym wypiciem jeszcze raz wymieszać, aby konsystencja była jednolita. W moim przypadku nieodłącznym elementem było zatkanie nosa podczas picia drożdży, nie mogłam znieść ich zapachu i smaku, a to poniekąd eliminowało te nieprzyjemne wrażenia!

Piłam drożdże dwa miesiące-w drugim miesiącu dawkę zwiększyłam do połowy kostki. Rozpuszczałam tym samym w wodzie 50 gramów drożdży zamiast 25 gramów.






Ciekawostka, po co zwiększyłam dawkę drożdży?
Ma to na celu utrzymanie w organizmie efektu uderzenia witaminowego, niestety przy piciu tej samej ilości w drugim miesiącu organizm nie miałby efektu boom!





Odnośnie wspomnianych przeze mnie witamin, 100 gramowa kostka drożdży zawiera następujące wartości odżywcze:

  • białko
  • węglowodany
  • tłuszcz
  • błonnik 
  • witaminy: A, D, E, K, B1, B2, B3, B5, B6, biotyna, B9, B12, C
  • minerały: sód, potas, wapń, fosfor, magnez, cynk, żelazo, chrom, miedź, kobalt, mangan, fluor, jod, selen   
  • aminokwasy (m in. tyrozyna, tryptofan, metionina), lecytynaenzymy (maltaza, laktaza, amylaza, inwertaza, fosforawa)





PRZEWIDYWANE PLUSY PICIA DROŻDŻY:

  • korzytnie wpływają na włosy, skórę i paznokcie,
  • witaminy z grupy B i tryptofan poprawiają samopoczucie, eliminują poczucie znużenia i nadmiernego, ciągłego zmęczenia,
  • drożdże poprawiają przemianę materii, natomiast dzięki witaminie B6 pomagają w regulacji prawidłowej masy ciała (niedobory tej witaminy może przyczyniać się do kłopotów w utrzymaniu prawidłowej masy ciała),
  • dzięki witaminie B6 łagodzą migreny,
  • drożdże likwidują zajady w kącikach ust, co teraz zimą jest częstą przypadłością,
  • łagodzą zmiany trądzikowe i zmiany skórne,
  • przywracają właściwą mikroflorę jelitową,
  • obecność chromu reguluje ilość glukozy we krwi, dzięki czemu ograniczają apetyt na słodycze,
  • dzięki witaminom z grupy B wpływają na złagodzenie stresu,
  • pomagają przy bezsenności,
  • wzmacniają odporność organizmu, no a dzięki obecności licznych składników odżywczych działają ogólnie wzmacniająco.

MINUSY PICIA DROŻDŻY WEDŁUG MNIE:

  • okropny smak i zapach,
  • u mnie o dziwo pogorszył się stan cery, zapewne zaczęła się ona oczyszczać co spowodowało wysyp zanieszczyczeń do wierzchu, przez jakiś czas miałam pryszcze.


Wtedy mogłam skrupulatnie obserowować efekty na odroście i nawet publikowałam w tamtym czasie gdzieś-mniejsza o to gdzie, jakąś-mniejsza o to jaką notatkę dotyczącą tego tematu i bardzo dobrze, bo mogłam się wzorować na tamtej notce;D 


Inaczej mogłabym pogubić parę istotnych informacji, a nie zrobiłabym już tak dokładnych pomiarów, powodem jest to, że moje włosy mają naturalny kolor i zdecydowanie trudniej by było tak dokładnie śledzić efekty jak to odbywało się przy posiadaniu odrostu. 


Efekty jakie u siebie zaobserwowałam:
Bez wspomagaczy moje włosy rosną 1 cm w przeciągu miesiąca, z drożdżami rosły mi 2 cm na miesiąc, to dwa razy tyle choć spodziewałam się jeszcze większych rezultatów