W trampkach podbijać świat


Dobry wieczór zwolenniczkom trampek jak i tym, które ich nie lubią;)

Zahaczenie o ich temat ma związek wyłącznie z tym, że towarzyszyły mojej dzisiejszej przygodzie, ale nie o trampkach, nie o trampkach...

Chcę wam troszkę pomarudzić na Koleje Mazowieckie, straciłam pół dnia przez brak organizacji jaki tam panuje. Wracałam z pobytu pod Warszawą, pełna pozytywnych emocji bo prawie cały tydzień spędziłam z moim lubym ale niestety na stacji Warszawa Zachodnia zostałam sprowadzona na ziemię.

Tablica ogłoszeń pokazywała coś jasno i wyraznie-no dobra, nie tak znowu wyraznie bo jeszcze na domiar złego słońce oślepiało i prażyło do bólu. Po przyjrzeniu się tablicy stwierdziłam, że poczekam około pół godziny dłużej, niby nic złego gdyby nie to, że opóznienie się wydłużało, wydłużałooo...

Jak zobaczyłam, że opóznienie dobiło do 120 minut to mimo kupionego biletu, już miałam schodzić po schodkach i udać się na jakiś pks. No ileż można czekać. Całe szczęście, że zawsze wole się najpierw upewnić gdzie mam zmierzać, a dopiero pózniej biorę bagaż. Nic przyjemnego by było w taszczeniu bagażu nie wiedząc gdzie się udać, z moją orientacją w terenie to bym tam krążyła w tą i spowrotem. Tak więc telefon i wiadomość do lubego-jak tam trafię? Zanim odpisał usłyszałam zapowiedz, że wjeżdża mój pociąg. Ale zaraz, zaraz. Miał być za jakieś pół godziny, pewnie zle usłyszałam. Chwila dezorientacji i znowu przez oślepiające promienie słońca próbuje wypatrzeć co to za pociąg. Ku mojemu zaskoczeniu na małej tabliczce widnieje nazwa mojego miasta. Waham się, wsiadać? Może coś im się pomyliło? Miał być kurcze pieczone za pół godziny. Ej to ja już jestem jak kurcze pieczone po tym długim czasie czekania, w dodatku jak kurcze pieczone w tak wysokiej temperaturze, że aż zbrązowiało.

Decyzja-wsiadam, gdzieś przecież dojadę.

Wszystko cacy, klimatyzacja, dostęp do wi-fi co w dzisiejszych czasach wydaje się nie luksusem a standardem.

Dojeżdżamy do Warki, konduktor tłumaczy coś ludziom w sąsiednim przedziale a oni wstają, dopytują o coś, miotają się w przejściu i wysiadają. Pomyślałam, że tory między dwiema stacjami, które uległy zniszczeniu dzień wcześniej jeszcze nie naprawione i niestety nie myliłam się. A tym razem tak bardzo chciałam się mylić.

Konduktor już jest w naszym przedziale i zaprasza do wyjścia, przesiadka na autobus. Ma się zjawić za jakieś dwadzieścia minut-ale dlaczego on jeszcze na nas nie czeka? Organizacja transportu fe, bardzo brzydko.

A już niech będzie te dwadzieścia minut dłużej, znośnie. Jak z różdżki Harrego Pottera pojawiła się aż godzina czekania, magia!

Czekanie nie obeszło się bez zaczepek starszego pana narzekającego na pare spraw, między innymi na Jurka Owsiaka i na pogodę. Resztę czasu umilił mi rozmową miły mężczyzna o imieniu nieznanym, wieku nieznanym.

Wreszcie podjechał autobus-kłótnie, przepychanki do drzwi, bo przecież podróżni już mocno zirytowani. Też byłam zirytowana, ale gdzie ja z metrem pięćdziesiąt cztery do przepychanek w drzwiach autobusu? Zaczekałam, wsiadłam i dostarczono nas na kolejną stację byle ominąć ten uszkodzony fragment torów, znowu przesiadka do pociągu. Tym razem brudny, bez klimatyzacji a co tu o wi-fi myśleć, a gdzież tam!

A zaraz, zaraz i tak by mi się nie przydało połączenie z internetem, przecież bateria w telefonie pada mi już od prawie godziny. Zero zagospodarowania sobie czasu, bateria rozładowana, zero książek, zero jedzenia poza rozpuszczonym batonikiem, chociaż pojadłabym z nudów ale nie ma co.

Całe szczęście, że reszta drogi obyła się bez komplikacji ale i tak siedziałam jak na szpilkach, spodziewałam się więcej! Przecież nieszczęścia chodzą parami, może i całymi grupami. Gang nieszczęć też czasem może zawitać, oby tylko was taki gang nie odwiedził.

A jak już zawita to przywitajcie go kawką, herbatką i zapytajcie czy sam złagodnieje przeistaczając się w bardziej szczęśliwe zakończenie, czy okiełznać go ciastkiem? Tabliczką czekolady?

Chociaż zakończenie dnia chciałam nieco pozytywniejsze, dlatego piszę do was. To mój pierwszy wpis, tadaaam!

Jak ktoś dobrnął do końca to podziwiam, sporo tu czytania a w dzisiejszych czasach chęć czytania długich tekstów zanika.

Pozdrawiam i dołączam zdjęcie moich tytułowych trampek <3